„Bartek żyje. I to chyba najlepsza rzecz, jaką można o nim powiedzieć. Dni wypełnia mu niezbyt ambitna praca, internet, black metal i masturbacja. Aż do momentu, gdy wybiera się na wycieczkę do lasu, po której… nic się nie zmienia. A to dopiero początek rozczarowań”.
Opis wydawniczy „Incela”, najnowszego komiksu Jana Mazura, jest całkiem trafny. To rzeczywiście opowieść o chłopaku, którego życie zasadniczo się nie zmienia. Taka historia odbiega od jednej z najważniejszych konwencji narracyjnych naszej kultury, zakładającej, że główna postać pod koniec fabuły jest już kim innym niż na początku. Ale to chyba niezły sposób, aby pokazać życie ludzi, którzy mają poczucie ponurej stagnacji, jeśli nie wręcz ciągłego upadku.
Jedna możliwych z definicji określa incela lub przegrywa (każda z tych form – niosących nieco inne znaczenia – jest używana przez część samych zainteresowanych) jako mężczyznę przekonanego, że nie potrafi sprostać społecznym oczekiwaniom i znaleźć partnerki romantycznej bądź seksualnej. W incelskiej subkulturze z tego źródła wypływa niechęć lub nawet wrogość do kobiet, która w skrajnych przypadkach przybiera postać fizycznej przemocy.
W moim facebookowym środowisku o incelach lub przegrywach napisano w ostatnich latach sporo. Dla osób, które przyglądały się tym dyskusjom, biografia komiksowego Bartka nie będzie zaskoczeniem. Warto jednak zaznaczyć, że autor prowadzi narrację dość empatycznie, podkreślając kiepskie warunki życia bohatera, a zarazem nie kryje tego, że incelska ideologia i otoczenie raczej mu szkodzą, niż pomagają. Nie tylko jemu zresztą – temat agresywnych zachowań przegrywów wobec kobiet również się tu pojawia.
Całość została narysowana maksymalnie minimalistyczną kreską (przykładowe kadry są dostępne na stronie wydawnictwa). Nie będę tutaj nikogo przekonywał do swoich wrażeń, ponieważ nie znam się dobrze na komiksach, lecz mnie samemu ta technika wydaje się funkcjonalna. Życie Bartka jest tak samo proste i powtarzalne, jak kadry, które je ukazują.
Ten komiks raczej nie odmieni społecznego obrazu inceli, nie wprowadzi radykalnie nowego sposobu myślenia o nich. Ale sztuka (w tym sztuka popularna) nie musi być rewolucyjna. „Incel” pomaga nadać kształt pewnym intuicjom, wzbogaca teksty obrazami – i to wystarczy.
Jan Mazur, „Incel”, Kultura Gniewu, Warszawa 2022.
PS. Dla porządku zaznaczę, że z autorem komiksu znamy się osobiście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz