Wielka fala solidarności z Ukraińcami i Ukrainkami jest jednym z piękniejszych wydarzeń ostatnich dni. Nasze społeczeństwo stanęło na wysokości zadania.
Teraz powinniśmy rozszerzyć tę solidarność na ludzi, którzy potrzebują naszego wsparcia na granicy z Białorusią. Tamten kryzys jeszcze się nie skończył. Wczoraj Straż Graniczna zatrzymała kolejne kilkanaście osób. Przedtygodniem Grupa Granica – która działa również na rzecz Ukrainy – informowała o pięciu osobach, które utknęły na rozmarzających bagnach w okolicy Hajnówki, a przedwczoraj pisała o „kolejnej grupie ponad 50 osób, które od wielu dni są uwięzione przez wojska białoruskie w strefie nadgranicznej, gdzie doświadczają przemocy i tortur”.
Poza doraźną pomocą humanitarną należy w tej kwestii postępować przynajmniej tak, by wypełnić zobowiązania, które przyjęło na siebie państwo polskie. Trzeba więc umożliwić wszystkim zainteresowanym złożenie wniosków o ochronę międzynarodową w naszym kraju i zapewnić bezpieczne warunki na czas rzetelnego rozpatrzenia tych wniosków. To nie daleko posunięty postulat, lecz humanitarne i legalne minimum. To również moralny obowiązek – w kraju, w którym tyle się mówi o cywilizacji chrześcijańskiej, wypada tutaj przypomnieć przypowieść o miłosiernym Samarytaninie.
Zdjęcie przedstawia ukraińską ucieczkę przed agresją wojsk Putina. Wykonał je 27 lutego w Przemyślu Mirek Pruchnicki. Dostępne jest na licencji CC BY 2.0.
Z kolei w perspektywie średnio- i długoterminowej trzeba się przygotować na wiele zmian społecznych związanych z przybyciem uchodźców i uchodźczyń z Ukrainy. O niektórych takich zmianach mówi w „Więzi” Marcin Kędzierski; zachęcam do lektury jego tekstu. Na zachętę kilka cytatów.
1.
„Musimy liczyć się z tym, że w najbliższych dniach do Polski przybędą nie tysiące, ale miliony uciekinierów zza wschodniej granicy. […] Dla lepszego uchwycenia skali – trzeba założyć, że co dwudziesta, a w najgorszym scenariuszu co dziesiąta (!) osoba na polskich ulicach będzie uchodźcą”.
2.
„Kolejna terapia szokowa czeka system ochrony zdrowia, a przede wszystkim system oświaty. Jeśli bowiem zależy nam, aby uchodźcy (głównie kobiety) mogli na siebie choć częściowo zarabiać, musimy zaopiekować się ich dziećmi. Szkoły, przedszkola i żłobki muszą spodziewać się w najbliższych tygodniach tysięcy nowych podopiecznych, nieznających języka polskiego. Jeśli komuś się wydaje, że łatwo dogadać się z Ukraińcem, jest w błędzie, a znajomość języka rosyjskiego w polskim społeczeństwie ponad 30 lat po transformacji jest już znikoma”.
3.
„Nie ma co udawać – to wszystko będzie rodzić ogromne społeczne napięcia, do których już dziś musimy się zacząć przygotowywać. […] Co gorsza, musimy liczyć się z podszeptami rosyjskich trolli, którzy będą tę napięcia tworzyć i dodatkowo wzmacniać”.
4.
„Choć, tak jak napisałem, nie mam kompleksowej odpowiedzi, jak przygotować państwo na to wyzwanie, jednego jestem pewny. Ukraińcy walczą i giną dziś nie tylko za siebie i za swój kraj, ale i za nas, byśmy wreszcie mogli się uwolnić od lęku przed rosyjskim imperializmem. Pomoc im, nawet jeśli będzie nas bardzo drogo kosztować, jest nie naszym obowiązkiem, lecz przywilejem”.
PS. I oczywiście trzeba stanowczo potępić antyuchodźcze działania skrajnie prawicowych bojówek w Przemyślu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz