Kolumbijski Trybunał Konstytucyjny zalegalizował
dostęp do aborcji przez pierwsze 24 tygodnie ciąży, niezależnie od przyczyny.
Wcześniej prawo było podobne jak w Polsce w latach 1993–2020, ale osobie
przerywającej ciążę groziło do trzech lat więzienia.
*
Jakie skutki miał dotychczasowy stan prawny?
Opublikowany przed dekadą raport Instytutu Guttmachera wskazywał, że w Kolumbii wykonuje się około 400 tys. nielegalnych aborcji w roku (populacja kraju wynosiła wtedy mniej więcej 47 milionów osób). W tej liczbie 130 tys. przypadków miało skutkować komplikacjami, a 93 tys. wymagało opieki medycznej. Około 70 kobiet rocznie miało umierać z powodu nielegalnych aborcji.
Instytut Guttmachera opowiada się za poszerzaniem dostępu do zabiegu przerwania ciąży. Z tego względu można rzecz jasna podchodzić do jego szacunków ostrożnie. Autorki raportu zadbały o możliwość krytycznej oceny ich pracy, opisując w dokumencie metodologię badań. Odwołały się również do źródeł zewnętrznych. W 2014 roku raport przytaczało kolumbijskie Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej w opracowaniu dotyczącym szkodliwych skutków zdrowotnych nielegalnych aborcji (zob. stronę 19).
Ponadto w kraju zwracano uwagę, że zakaz nosi znamiona dyskryminacji. Bogatsze i lepiej wykształcone osoby mogły łatwiej korzystać z wyjątków w prawie niż te biedniejsze, mające mniejszy kapitał kulturowy. Zespół badawczy Causa Justa – koalicji grup dążących do złagodzenia zakazu – stwierdził też, że niemal wszystkie śledztwa dotyczące aborcji miały miejsce na terenach wiejskich. W dodatku w pewnych wypadkach dotyczyły nawet jedenastoletnich dziewczynek.
Protest na rzecz złagodzenia prawa aborcyjnego w Kolumbii, 2009 rok
(zdj. Alberto Alonso, znalezione w Wikipedii, lic. CC BY 2.0)
Kolumbia jest kolejnym krajem Ameryki Łacińskiej, w którym aborcja staje się bardziej dostępna. Argentyński parlament zalegalizował ją pod koniec 2020 roku, przyjmując granicę 14. tygodnia. Z kolei meksykański Sąd Najwyższy w 2021 roku orzekł, że nie wolno karać za aborcję.
W 2017 roku złagodzono też nieco prawo w Chile. Dawniej, w okresie prawicowej dyktatury Augusta Pinocheta, zakazano tam przerywania ciąży nawet w przypadkach zagrożenia życia kobiety. Obecnie funkcjonują trzy wyjątki od zakazu, zbliżone do znanych nam do niedawna w Polsce.
Jeszcze wcześniej, bo w 2012 roku, zalegalizowano aborcję do 12. tygodnia ciąży w Urugwaju, przy czym zabieg musi być poprzedzony pięciodniowym okresem „refleksji”. Na Kubie natomiast przerywanie ciąży bez ograniczeń do 10. tygodnia jest legalne od roku 1965 (zob. stronę 250).
*
Legalizacja lub dekryminalizacja przerywania ciąży nie oznacza, że zabieg natychmiast staje się realnie dostępny. Nie kończy też konfliktu społecznego wokół aborcji. W Kolumbii wyrok Trybunału Konstytucyjnego zapadł stosunkiem głosów 5:4, a w zeszłorocznym sondażu 25% ankietowanych uznało przerywanie ciąży za przestępstwo (nie zgodziło się z tym 42%). Pozostaje też kwestia sposobu wdrażania nowego prawa.
Co więcej, w Ameryce Łacińskiej istnieją kraje, w których aborcja nigdy nie jest legalna, nawet w razie zagrożenia życia kobiety. Bodaj najbardziej znanym przypadkiem jest Salwador, w którym kobiety – zwłaszcza ubogie – bywają skazywane nawet za sam fakt poronienia. Socjolożka Lisa Kowalchuk pisze o „fanatycznym nadużywaniu prawa przez policję, prokuraturę i sądy”. A także o „współudziale wielu lekarzy i lekarek, którzy obawiają się znaleźć po złej stronie prawa”.
Uogólniając – sądzę, że zmiany w Ameryce Łacińskiej idą w dobrą stronę. Ale to ciągle jeszcze długa droga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz