czwartek, 11 listopada 2021

Odchodzenie z akademii

Będę tu chyba coraz częściej pisał o nauce. Ale dzisiaj nie własnym głosem, tylko Macieja Jakubowiaka, który napisał w „Dwutygodniku” tekst „Koniec z akademią”.


Ja sam wciąż jestem w świecie naukowym i chyba mam szansę, by w nim pozostać (choć zobaczymy). Uczę się ciekawych rzeczy, staram się pisać teksty, które ktoś przeczyta, kończę właśnie przerabiać doktorat na książkę. Widzę też, jak wiele świeżości do mojego myślenia wnoszą prace i działania osób ciągle związanych z akademią (np. Marcina Kościelniaka i Kacpra Pobłockiego) albo takich, które z niej odeszły, ale nadal wykorzystują nabyte umiejętności (np. Agaty Sikory).

Widzę też jednak potrzebę pisania o ciemnych stronach świata akademickiego, a szczególnie o trawiących go nierównościach. W tym tekście jest o nich sporo. Poniżej parę fragmentów, polecam całość.


[EDYCJA: Kilka chwil temu przeczytałem, że autor był inicjatorem listu krytykującego tekst „Papierowi feminiści”. Uważałem to i nadal uważam za bardzo złe posunięcie, które de facto szkodzi sprawie kobiet ujawniających przemoc i molestowanie. Sam parę miesięcy później przygotowywałem pierwszy szkic listu o przeciwnej wymowie. Z tekstem o odchodzeniu z akademii w dużym stopniu nadal się zgadzam, reszty notki chyba nie ma sensu teraz zmieniać, ale kwestia „Papierowych feministów” jest dla mnie na tyle istotna, że skoro już wiem o problemie, to czuję się zobowiązany przynajmniej do przekazania Wam tej informacji].




1.

„Nie pamiętam już dokładnie, o co im chodziło, ale w pewnym momencie poprosili, żeby ludzie, których rodzice mają wyższe wykształcenie, stanęli pod ścianą, a pozostali pod oknem. Było nas tam dwoje, uśmiechaliśmy się do siebie głupio. Jeszcze później, już chyba na doktoracie, jedna profesorka – w jakiejś komisji rozdawaliśmy wydziałowe granty – kiedy zapytałem retorycznie, skąd ludzie biorą czas na te osiągnięcia, rzuciła mimochodem, że to chyba dzięki temu, że nie muszą pracować, bo pan przecież pracuje, panie Macieju?”


2.

„Etat […] pojawia się raz na kilka lat, i tylko wtedy, gdy jakiś członek rady starszych, jakiś Gandalf Biały, odejdzie na drugą stronę […]. Wiecie, jak to wygląda: «Igrzyska śmierci», część druga, turniej zwycięzców, o życie i śmierć walczą ze sobą zwycięzcy poprzednich edycji.

Jeśli to brzmi jak spełnione marzenie Friedricha Hayeka i Leszka Balcerowicza, to nie przypadek”.


3.

„O to tu chodzi: żeby ze zdolniachów, przyciąganych świetlanymi obietnicami akademii, wyciągnąć to, co mają najlepszego do zaoferowania. Tymczasem zamiast zajmować się żywymi dyskusjami, coraz częściej popadają w mizerię; zamiast cieszyć się intelektualną swobodą, a do tej należy też możliwość popełniania błędów, i to spektakularnych, pieczołowicie podliczają punkty, składają sprawozdania i uszanowują pana dziekana”.


4.

„To jednak zaskakujące, że ludzie, którzy tyle energii i czasu poświęcają myśleniu, tak mało myślą o swojej własnej pozycji i o mechanizmach władzy, które odtwarzają. Bo to raczej sprawa nieświadomości, a nie złej woli. Myślę sobie, że kiedy profesorowie obiecują te całe mityczne etaty i zachęcają do tego, żeby «pozostawać w orbicie», robią to w dobrej wierze. […] 

Właśnie z tego powodu odchodzenie z akademii nie jest takie proste. Oszukiwanie trwa do samego końca. Akademia trzyma w swoim polu grawitacyjnym fantastycznych ludzi, łudząc ich […] wizją etatu. To nie przypadek albo wypadek, ale rozwiązanie systemowe. Tak jest po prostu taniej. I to nie tylko w Polsce”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz