poniedziałek, 1 listopada 2021

1 listopada: demonstracje po śmierci kobiety, której odmówiono przerwania ciąży

Zachęcam do udziału w manifestacjach, dla których impulsem stała się śmierć kobiety w 22 tygodniu ciąży. Najprawdopodobniej do tej tragedii przyczynił się zakaz aborcji, obowiązujący w Polsce od 1993 roku, a niedawno jeszcze bardziej zaostrzony.

Formalnie rzecz biorąc, obecne przepisy nadal pozwalają na zabieg w przypadku zagrożenia życia kobiety. W praktyce jednak ustawodawca wysyła jasny sygnał personelowi medycznemu: prawa kobiet nie są dla państwa polskiego przesadnie istotne.

Oczywiście lekarze nadal powinni nieść pomoc, również w skrajnych sytuacjach. Jeśli jednak chcą to robić (a nie wszyscy chcą), muszą liczyć się z tym, że zainteresuje się nimi prokurator. Może przerwali ciążę niepotrzebnie? Może za bardzo im zależało na zdrowiu i życiu pacjentki, a za mało na tym, żeby nosiła ciążę tak długo, jak się da?

To jest właśnie atmosfera, którą tworzy radykalne prawo antyaborcyjne. Nie bez powodu w Salwadorze prowadzone są śledztwa (czasami kończące się skazaniem) nawet przeciw tym kobietom, które po prostu poroniły. Nie bez powodu w Irlandii śmierć Savity Halappanavar wywołała powszechne oburzenie i doprowadziła w końcu do zmiany prawa.

Gmach Trybunału Konstytucyjnego w Warszawie, zdj. Jurij,
lic. CC BY-SA 3.0, źródło: Wikimedia Commons

Dopóki ustawa aborcyjna nie zostanie realnie zliberalizowana, dopóty każda osoba zachodząca w Polsce w ciążę będzie musiała się liczyć z tym, że w krytycznej chwili lekarze mogą po prostu odmówić jej pomocy. I mówimy tutaj o rzeczywistej liberalizacji, a nie tylko przywróceniu stanu sprzed października 2020 roku.

Ja będę dziś na demonstracji w Warszawie o godzinie 19 pod budynkiem Trybunału Konstytucyjnego. Jeśli ktoś również jest w stolicy i ma możliwość pójścia, zapraszam.

Zachęcam także do lektury mojego poprzedniego wpisu na ten temat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz