niedziela, 31 października 2021

„Wszystkie nasze ofiary”. Bartosz Żurawiecki o kinie LGBT

O polskim kinie LGBT ostatnich miesięcy bardzo ciekawie pisze w „Dwutygodniku” Bartosz Żurawiecki (tytuł jego tekstu to Wszystkie nasze ofiary). W programie Ostatni komers, Prime Time, Hiacynt, Wszystkie nasze strachy i Czarna owca (sam część widziałem, a część nie).




Fragmenty na zachętę:

1. Uderzające, jak bardzo narracja tycząca osób LGBT jest w Polsce oparta na celebrowaniu cierpienia. Jedni twierdzą, że cierpienie uszlachetnia, ja jednak uważam, że cierpienie przede wszystkim paraliżuje. Chyba że staje się zaczynem wk***u. A widzieliście w polskim kinie jakiś wk**w?

2. Krótko mówiąc, dobry gej to ofiara. Ktoś, nad kim można się pochylić z troską i kogo należy otulić swoim wspaniałomyślnym współczuciem. Stąd już tylko krok do stwierdzenia, że dobry gej to martwy gej. Kino przecież pełne jest martwych gejów. Martwych lesbijek też. A zwłaszcza martwych osób trans; dla nich jednak w polskim kinie nie ma na razie miejsca.

3. Według mnie w nowoczesnym kinie LGBT+ homofobia nie może być głównym napędem akcji. Owszem, może istnieć jako element rzeczywistości, w Polsce trudno przecież od niej abstrahować. Nie powinna jednak stać w centrum opowieści. Bo [...] taki sposób prowadzenia narracji ugruntowuje status quo. Sprowadza dyskusję do kilku pustych a słusznych frazesów i chwytających za serce deklaracji. Homofobię trzeba przezwyciężyć, a nie nad nią płakać. Dopiero wtedy będziemy mieć poczucie, że dokonuje się jakaś zmiana.

4. Dlatego za naprawdę przełomowy w pokazywaniu osób niehetero polski film uważam komedię obyczajową Aleksandra Pietrzaka „Czarna owca”. [...] Wygląda więc na to, że to polskie kino popkulturowe, a nie ambitne, nagradzane na festiwalach, uświadamia nam, że mimo wszystko mieszkamy w Europie roku 2021.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz