czwartek, 27 lutego 2020

Okiem redaktora: coachyzmy

Mamy w języku kolokwializmy, neologizmy, frazeologizmy. I mamy coachyzmy.

Styl językowy polskich coachów i trenerów rozwoju osobistego to materiał na wiele tekstów. Tutaj skupmy się jednak tylko na wybranych coachyzmach, którym są tobizmy i ciebizmy, udatnie sparodiowane przez Krzysztofa Gonciarza w pierwszym odcinku cyklu „Akademia Pieniądza”.

Tobizmem nazwać można wyraz „tobie” użyty tam, gdzie zgodnie z normą mówi się „ci”. I analogicznie – ciebizm to „ciebie” zamiast „cię”. W wypowiedziach Krzysztofa Gonciarza idzie to tak:

Wychodząc od lekcji z przekreślonym kołem, nauczę CIEBIE dzisiaj czegoś nowego.
Wyjawię TOBIE najpilniej strzeżony sekret najbogatszych ludzi na świecie.
Ta wiedza, którą TOBIE przekazuję, wszystko zmienia.
Najbogatsi ludzie na świecie nie chcą wyjawić TOBIE tego sekretu.
Dziękuję bardzo TOBIE za uwagę.

Wpiszcie słowa „coach”, „tobie” i „ciebie” w wyszukiwarkę, a przekonacie się, że faktycznie są nadużywane. Po co? Zapewne po to, aby położyć akcent na słuchaczce (lub słuchaczu). Modelowy coach ciągle podkreśla: to o CIEBIE mi chodzi, to TOBIE poświęcam uwagę. Podkreśla z taką przesadą, że można wyczuć, iż coś tutaj się nie zgadza.

Niektóre polskie zaimki mają dwie formy, krótszą i dłuższą: „go” i „jego”, „ci” i „tobie”, „cię” i „ciebie”… Krótsza pojawia się w tych miejscach zdania, które są pozbawione akcentu, dłuższa natomiast – w akcentowanych. Przyjrzyjmy się paru przykładom, w których słowa wypowiadane z większą siłą wyróżniłem wielkimi literami.

(A1) DAJ mi to.
(A2) MNIE to daj.

W zdaniu A1 akcent pada na słowo „Daj”. Właśnie ta czynność jest najważniejsza w całym zdaniu – chcemy podkreślić, że chodzi o dawanie, a nie np. oddawanie, pokazywanie, sprzedawanie. Wyraz „mi” jest mniej istotny i występuje w pozycji nieakcentowanej. Za to w przykładzie A2 zaznaczamy: daj to mnie, a nie jemu, nie Wojtkowi, nie Lucynie.

Odwrotne konstrukcje, „DAJ mnie to” oraz „MI to daj”, są niezgodne z oficjalną normą polszczyzny. Wiele osób powie po prostu „są błędne”, ale to już zależy od tego, czym jest dla nas błąd. Zastępowanie długich form krótkimi („MI się to nie podoba”) wydaje się dosyć częste i w wielu wypadkach nie zostanie zauważone, więc nie naruszy komunikacyjnych funkcji języka. Jednocześnie stoi w sprzeczności z tym, co twierdzą źródła poprawnościowe (np. słowniki, poradnie), oraz może zakłócić odbiór wypowiedzi u osób dbających o przestrzeganie oficjalnej normy. Ktoś mógłby również argumentować, że na dłuższą metę takie mieszanie form osłabia – nieznacznie – potencjał języka polskiego, odbierając mu jeden ze sposobów wyrażania różnicy między tym, co warte i niewarte akcentowania.

Zamiana odwrotna – zaimków krótsze na dłuższe, tak jak w coachyzmach – może być traktowana podobnie. Na pewno czasem budzi w odbiorcach wrażenie własnej ważności, a wtedy z punktu widzenia coacha jest funkcjonalna (choć formalnie – nieprawidłowa). Traci jednak tę cechę, gdy ktoś zaczyna się czuć zirytowany zabiegiem, który odbiera jako niepoprawny, pretensjonalny lub też manipulacyjny.

(B1) PRZYGLĄDAM się mu.
(B2) Przyglądam się JEMU.

We frazie B1 kluczowe słowo to „Przyglądam”, we frazie B2: „jemu”. Ten ostatni przypadek będzie zgadzał się ze słownikową normą, gdy za cel zdania uznamy zaznaczenie: „nie jej się przyglądam, nie im, lecz jemu”. Widać tutaj, że w pewnych sytuacjach i długi, i krótki zaimek może być równie uzasadniony. Wówczas decyduje kontekst, nie zaś treść zdania sama w sobie. Gdybyśmy jednak w przykładzie odwrócili kolejność słów, to już tylko fraza „JEMU się przyglądam” (nie: „MU się przyglądam”) zostałaby zaakceptowana przez większość specjalistek i fachowców zajmujących się kulturą języka.

Przy okazji zwróćmy uwagę, że początek i koniec zdania to miejsca, które – przynajmniej w polszczyźnie – bardzo często są akcentowane. Z tego względu w standardowych użyciach języka (bo np. w poezji bywa różnie) nie polecałbym takich konstrukcji, jak „Samolot ROZBIŁ się”. Zazwyczaj lepiej powiedzieć „Samolot się ROZBIŁ” i dostosować szyk słów do standardowej struktury zdania. O ile bowiem wyraz „się” można niekiedy słusznie zaakcentować („Widzę, że zapomniało się przyjść do pracy! Albo lepiej powiem wprost: TY zapomniałeś, a nie żadne «SIĘ»”!), o tyle jest to rzadka potrzeba.

Naturalnie istnieją i takie frazy, które np. składają się z dwóch słów. Wtedy w rytm mowy wpisany jest tylko jeden akcent: „POTKNĘŁA się” (nacisk pada tutaj na pierwszy wyraz, więc generalnie wypowiedź zaczynać powinien czasownik „potknęła”, bogatszy informacyjnie od skromnego „się”). Ale w dłuższych wypowiedzeniach przydatna może być świadomość, że i początek, i końcówka to fragmenty eksponowane. Porzucając już całkiem kwestię coachyzmów – polszczyzna pozwala nam dość swobodnie kształtować szyk zdania, toteż śmiało przekładajmy wyrazy, aby podkreślić te, które rzeczywiście podkreślić chcemy.

(Zauważcie: gdybym przed chwilą napisał „…które rzeczywiście chcemy podkreślić”, powtórzyłbym tylko czasownik „podkreślić”, nie zyskując zarazem nic, jeśli chodzi o styl. Ponadto repetycja stałaby się bardziej rażąca, gdyż powtórzony czasownik znalazłby się na końcu wypowiedzenia, w pozycji akcentowanej. Dobrze jest też w takich miejscach uważać na rymy: jeśli ktoś dostrzeże rymujące się słowa pod koniec dwu kolejnych zdań, jakaś część jego mózgu pomyśli, że to nie przypadek – a nie ma po co przyciągać czytelniczej uwagi do słów, z którymi nie wiązaliśmy żadnego głębszego zamysłu).

Taką to drogą od coachyzmów – ściślej: tobizmów i ciebizmów – dotarliśmy do ważnej własności naszego języka, którą jest rozkład akcentów w zdaniu. A na koniec jeszcze tylko wspomnę, że dłuższe formy zaimków stosowane są też w przeciwstawieniach: „Nie JEGO zaprosiłem, lecz JĄ”.

PS. Niewątpliwie istnieją też dobrzy coache (trenerzy, szkoleniowcy). Sam znam przynajmniej jednego sprawiedliwego – mam nadzieję, że wybaczy mi ten tekst!

Moją publicystykę można wspierać złotówkami w serwisie Patronite.

Więcej o długich i krótkich formach zaimków dla zainteresowanych: tutaj, tutaj i tutaj.

2 komentarze:

  1. Nie znalazłem guziczka z napisem kontakt więc próbhuję tą drogą: Podpowiedz homeschoolerskiej rodzinie!Przygotowujemy się do egzaminu z WOSu. Z rozmachem, w szerokim zakresie.
    Podczas księgarnianych zakupów, wśród innych książek nabyłem m.in. popularyzatorską pozycję o tematyce socjologicznej. Grzebiąc po pólkach otworzyłem na chybił-trafił i mnie zainteresowała - wciągająca, wspaniale napisana, w sam raz dla początkującego pasjonata nauk społecznych - homeschoolerskiego ósmoklasisty badź licealisty. Po dwóch dniach ZGUBIŁEM!!!  :( . Baaardzo chciałbym jakoś mieć ponownie!
    W żaden sposób nie potrafię sobie przypomnieć ani autora ani tytułu  :( . Nie Giddens ani nie Gabler.
    Czy nie kojarzysz pozycji okołosocjologicznej, w której autor zaraz na początku porównując demokrację z autokracją korzysta z przykładu z filmu Mroczny Rycerz (Batman), kiedy to Joker stawia ludzi na dwóch statkach wobec dylematu, dając im detonatory bomb?PozdrowieniaJacek Jarecki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, niestety nie wiem, jaka to może być książka. Ja wciąż chętnie polecam „Zaproszenie do socjologii” Petera Bergera, mimo że to praca sprzed pół wieku – ale świeżych przykładów oczywiście się tam nie znajdzie. I na przełom szkoły podstawowej i liceum to niestety pewnie zbyt wcześnie.

      Usuń