czwartek, 14 marca 2019

Raport o wykorzystaniu seksualnym w polskim Kościele


Przedstawiciele Kościoła katolickiego w Polsce zaprezentowali dziś krótki raport poświęcony wykorzystaniu seksualnemu niepełnoletnich. Oto komentarz do wyników na gorąco.

1.

Udostępnione dane pochodzą z formularzy przygotowanych przez 45 polskich diecezji i 59 zakonów męskich, a opracowanych przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego. Inaczej niż w takich krajach jak Stany Zjednoczone, Niemcy i Australia, w zbieraniu lub opracowywaniu danych nie brali udziału niezależni eksperci i ekspertki ani też instytucje państwowe.

Ten sposób przygotowania raportu musi się wiązać z pewnymi wątpliwościami. Publikacja dokumentu jest jednym z kroków na drodze do jawności, ale byłoby lepiej, gdyby znaczący wpływ na gromadzenie i analizę informacji miały osoby niezwiązane z Kościołem katolickim (szczególnie z jego hierarchią). Mam nadzieję, że w przyszłości dojdzie do takiego badania i będziemy mogli porównać jego wyniki z obecnymi.

Autorzy dokumentu nie zajmują się też systemowymi mechanizmami ukrywania przestępstw seksualnych ani odpowiedzialnością tych biskupów, którzy w ukrywaniu uczestniczyli.

2.

Raport obejmuje sprawy zgłoszone od 1 stycznia 1990 roku do 30 czerwca 2018 roku. Część przestępstw popełniono wcześniej, ale liczyła się data zgłoszenia.

We wspomnianym okresie odnotowano zarzuty wobec łącznie 382 duchownych (dokument używa tu słowa „przypadki”), a dotyczyły one 625 niepełnoletnich. Liczby te nie obejmują – oczywiście – tych spraw, których nie zgłoszono. Trudno określić, ile ich jest.

Nowo wyświęcani diakoni leżą krzyżem wokół ołtarza. Katedra Matki Bożej Anielskiej w Los Angeles, 2004 rok (zdjęcie: Rick Flynn, właściciel praw: Eric Stoltz, źródło: Wikimedia Commons, CC BY-SA 2.5)

3.

51,8% zgłoszeń dotyczyło osób w wieku „poniżej 15 roku życia”, a 48,2%: „powyżej 15 roku życia” (nie jest jasne, do której grupy zaliczają się piętnastolatki) [I]. Są to inne odsetki niż w badaniach amerykańskich, w których 72,7% poszkodowanych miało maksymalnie 14 lat (zob. stronę 6 raportu John Jay College).

Różnica między badaniami prowadzonymi w Polsce i w USA może wynikać m.in. stąd, że – jak podczas konferencji prasowej poinformował ksiądz Wojciech Sadłoń – w sytuacjach wątpliwych wiek pokrzywdzonych przyjmowano jako niższy, a nie wyższy. Jeśli pamięć dobrze mi służy, liczba tych sytuacji nie została wskazana [II]. Ponadto, tak jak już pisałem, za bardziej jednoznaczne uważam raporty, które zostały przygotowane z udziałem osób niezależnych od badanej instytucji. Dlatego informacje amerykańskie według mnie stanowią lepszy układ odniesienia.

Różnica ta wydaje się znacząca, bo im niższy jest odsetek starszych nastolatków, tym trudniej twierdzić, że istotną część problemu stanowi wykorzystanie motywowane orientacją seksualną (obejmującą osoby o wyglądzie dorosłym lub zbliżonym, a nie dzieci). Szerzej na ten temat pisałem w odpowiedzi na jeden z tekstów Tomasza Terlikowskiego.

W powyższej notce wspominam też o sprawcach sytuacyjnych, czyli osobach, które nie krzywdzą dzieci i nastolatków ze względu na ich wiek lub płeć, ale z innych powodów, takich jak poważne problemy osobowościowe połączone z silnym stresem oraz niedostępnością pełnoletniej partnerki bądź partnera. Istnienie sprawców sytuacyjnych jest jednym z czynników, które uniemożliwiają proste wnioskowanie o orientacji na podstawie płci przestępcy i osoby wykorzystanej.

4.

Jeśli chodzi o płeć poszkodowanych, 58,4% stanowili chłopcy, a 41,6% dziewczęta. To odsetki bardziej wyrównane niż w USA i Niemczech, gdzie chłopcy liczyli odpowiednio 80,9% i 62,8% pokrzywdzonych (zob. raport amerykański, strona 69, oraz raport niemiecki, strona 6).

W trakcie konferencji prasowej jeden z dziennikarzy założył w swoim pytaniu, że wysoki odsetek chłopców wynika z orientacji seksualnej przestępców. W odpowiedzi jezuita Adam Żak podkreślił, że „nie ma w tej chwili żadnego dowodu naukowego na to, […] że sprawcami są przede wszystkim osoby o orientacji czy też skłonnościach homoseksualnych”. Cieszę się z tak jasnego postawienia sprawy, zgodnego m.in. z obserwacjami autorów drugiego raportu amerykańskiego (zachęcam do samodzielnego wyszukania w tekście słowa „homosexual”).

Sam pisałem o tej kwestii wielokrotnie i zainteresowanych odsyłam do swoich wcześniejszych tekstów (zwłaszcza do artykułu w „Więzi”), w których omawiam wyniki badań pokazujących brak związku między orientacją i wykorzystaniem. Wskazuję tam np. na znaczenie dostępności ofiar, zwracając uwagę, że w USA po dopuszczeniu dziewczynek do roli ministrantek odsetek poszkodowanych chłopców znacząco spadł.

5.

Zgodnie z raportem w 94,8% zgłoszonych spraw rozpoczęto postępowanie kanoniczne, które mogło zakończyć się karami kościelnymi. To niezwykle wysoki odsetek w porównaniu z badaniami niemieckimi: u naszych zachodnich sąsiadów tylko co trzeciemu kapłanowi wytoczono taki wewnątrzkościelny proces.

Zestawianie obu państw jest jednak rzeczą skomplikowaną, gdyż polski przypadek dotyczy lat 1990–2018, a niemiecki: 1946–2014 (dość podobnie więc jak amerykański: 1950–2002). Mogę jedynie przypuszczać, że ta różnica ma mniejsze znaczenie dla wieku osób pokrzywdzonych, a większe – dla odsetka spraw, w których wytaczano proces kanoniczny, i być może dla płci poszkodowanych. Warto wziąć to pod uwagę także w kwestiach wskazanych w punktach 3 i 4.

Dokument wskazuje również, że w ramach postępowań wewnątrzkościelnych 25,2% sprawców wydalono ze stanu duchownego, 10,4% uniewinniono, a w 12,6% przypadków nastąpiło umorzenie. Na pierwszy rzut oka dane te nie odbiegają zbytnio od niemieckich – w tamtym wypadku ekskomunikowano lub wydalono ze stanu duchownego 22,7% księży, przeciwko którym toczył się proces.

W 44% przypadków wobec oskarżonych księży rozpoczęto świeckie postępowanie karne (nie wiemy, ile z tych spraw diecezje zgłosiły z własnej woli). W 31,4% przypadków nie nastąpiło zgłoszenie, w 24,6% brakuje danych. W świeckich procesach w 63% spraw doszło do skazania, w 26,6% – do umorzenia, a w 1,5% – do uniewinnienia.

*

To wszystko na gorąco. Raport jest dostępny w internecie – zapraszam do samodzielnej lektury.

[I] EDYCJA: Muszę się poprawić – raport w jednym z miejsc precyzuje, że do pierwszej grupy zaliczają się osoby „do ukończenia 15 roku życia”.

[II] EDYCJA: I tu autokorekta – w końcówce raportu jest mowa o „pojedynczych przypadkach”.  Zatem ten czynnik raczej nie odegrał istotnej roli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz