piątek, 21 września 2018

Nie, orientacja seksualna nie ma nic wspólnego z pedofilią

Część środowisk związanych z prawicą usiłuje powiązać orientację homoseksualną i pedofilię. To absurd, a rzekoma niepoprawność polityczna jest tylko próbą zablokowania dyskusji o przewinieniach Kościoła katolickiego.

Prawicowy fanpage „Kamieni Kupa” (prawie 77 tys. polubień) opublikował wczoraj notkę, według której orientacja homoseksualna miałaby być powiązana z pedofilią. W tej chwili wpis ma około 1,6 tys. polubień i ponad 650 udostępnień.

Na pierwszy rzut oka notka może wydawać się wiarygodna, gdyż nawiązuje do stylu artykułu naukowego, z przypisami i źródłami. W istocie jest jednak pełna przemilczeń i błędnych interpretacji. W ostatecznym rachunku nie prowadzi wcale do piętnowania wszystkich przestępców, lecz do wskazywania kozła ofiarnego, którym mają się stać ludzie o skłonnościach homoseksualnych.

Takie wpisy są naganne nie tylko z powodu nierzetelnego stosowania danych naukowych. Znacznie gorsze jest to, że służą do marginalizowania przewinień tych sprawców przemocy, którzy przez wiele dekad mogli liczyć na ochronę potężnych instytucji Kościoła katolickiego. W ten sposób administratorzy fanpage’a utrudniają wymierzenie sprawiedliwości przestępcom w sutannach oraz ukrywającym ich biskupom, a także zmniejszają szansę na skuteczną ochronę najmłodszych przed wykorzystaniem.

Co więcej, autorzy notki wzmacniają negatywne stereotypy dotyczące mniejszości seksualnej, która i bez tego musi się mierzyć z licznymi uprzedzeniami. Ta strategia kozła ofiarnego zasługuje na bezwzględne potępienie.

W dalszej części tekstu cytujemy (w niezmienionej formie) i analizujemy informacje podawane przez stronę „Kamieni Kupa” wraz z ich źródłami. „Cytujemy” i „Analizujemy”, gdyż jest to wpis współautorski, przygotowany wspólnie przez Staszka Krawczyka i Michała Zabdyra-Jamroza.

[UWAGA: Już po publikacji tekstu notka została usunięta (jak piszą autorzy fanpagea – przez administrację Facebooka). Ale nasz wpis przytacza ją niemal w całości, a ponadto dostępna jest także w innym miejscu].


Dziewczynka zapalająca świeczki w kościele na Malcie, 2011 rok
Autor: Peter Grima, źródło: Wikimedia Commons, licencja CC BY-SA 2.0

1.
Są naukowcy, którzy badali jaki procent wśród pedofilów stanowią konkretne grupy społeczne. Wyniki są niepoprawne politycznie, i choć prezentujemy jedynie publicznie dostępne informacje z podanymi źródłami naukowymi, to kontrowersyjne słowa zagwiazdkowaliśmy. Czemu? Bo pisze się o wysokim odsetku h*************tów wśród pedofilów – od 9 do aż 30-40 i 50 proc. (1). 
(1) Ryan C. W. Hall MD, Richard C. W Hall MD, PA, A Profile of Pedophlia: Definition, Characteristics of Offenders, Recidivism, Treatment Outcomes and Forensic Issues. Mayo Clinic Proceedings, April 2007, 82 (4): 457-471, przy czym jego autorzy powołują się na wiele innych źródeł naukowych
Autorzy notki mylą tutaj dwa zjawiska. Pierwsze z nich to orientacja homoseksualna, która we współczesnej nauce uznawana jest za tak samo normalną i zdrową, jak heteroseksualna (a więc np. nie figuruje w takich klasyfikacjach zaburzeń, jak ICD-11 i DSM-5). Pojęcie orientacji dotyczy tego, z jakiej grupy dojrzałych seksualnie ludzi skłonni jesteśmy wybierać partnerów czy partnerki w relacjach seksualnych lub romantycznych. W wypadku osób homoseksualnych zbiór taki będzie obejmował głównie – bądź też wyłącznie – osoby tej samej płci.

Drugie zjawisko nie występuje u ludzi zdrowych, lecz jedynie wśród pedofilów, tj. dorosłych czujących pociąg seksualny do osób niedojrzałych. Niektórzy z nich mogą osiągnąć pobudzenie seksualne przez kontakt z dziećmi tej samej płci (lub ich wizerunkami). Właśnie o tej grupie mówi cytowany artykuł.

Na stronie 524 tekst mówi wprawdzie o znaczącym odsetku „homoseksualnych pedofilów”, ale dosłownie w następnym zdaniu uściśla: „This finding does not imply that homosexuals are more likely to molest children, just that a larger percentage of pedophiles are homosexual or bisexual in orientation to children”. Szkoda, że tego już strona „Kamieni Kupa” nie cytuje.

Najprościej mówiąc, przytaczany artykuł w ogóle nie dotyczy osób zdrowych (homoseksualnych, heteroseksualnych, biseksualnych...). Dotyczy jedynie pedofilów. Użyta w tekście terminologia może być myląca, ale odpowiednia wiedza lub namysł powinny wystarczyć do właściwego zrozumienia artykułu.

[UWAGA: Po komentarzach, które do nas dotarły, chcemy podkreślić, że powyższy artykuł posługuje się słowem „homosexual” w dwu różnych znaczeniach. Widać to w przytoczonym fragmencie, gdzie wyraz „homosexuals” określa zainteresowanie innymi osobami dojrzałymi seksualnie, a sformułowanie „homosexual [...] in orientation to children” wskazuje na pociąg do dzieci. Jest tu mowa o dwu różnych zjawiskach, które dla przejrzystości powinny być opisywane przy użyciu odmiennych terminów, dlatego zastosowanie w obu wypadkach wyrazu „homosexual” uważamy za wadę tego artykułu].


2.
Badania wykonywali m.in. dr Heasman i dr Freund z Clarke Institute of Psychiatry w Toronto, którzy zajmowali się 457 pedofilami. Ustalili, że spośród nich aż 1/3 to h***********ści. Pierwszemu z badaczy wyszło 34 proc., a drugiemu - 32 proc.(2). 
(2) Freund K. et al., Pedophilia e heterosexuality v. H********lity. J Sex & Martial Therapy, 1984; 10, 193-200
W cytowanym artykule zbadano 457 męskich sprawców przemocy seksualnej wobec dzieci. Spośród nich 165 dopuściło się czynów pedofilnych wobec chłopców. Uczeni wskazują, że badali tylko mężczyzn, ponieważ „Pedophilia either occurs exclusively in men, or is extremely rare in women” (s. 194).

Podobnie jak w poprzednim wypadku, autorzy rozróżniają pociąg do dzieci tej samej płci co sprawca (stąd dość niefortunny termin: „homoseksualna pedofilia”) oraz preferencję erotyczną względem dojrzałych fizycznie osób płci męskiej. To drugie zjawisko artykuł określa rzadkim już mianem androfilii (dzisiaj w tym kontekście dość powszechnie mówimy o homoseksualistach albo gejach). I tutaj znów widać błąd administratorów Kamieni Kupa, którzy pomieszali obie powyższe kategorie.

Skądinąd sami autorzy artykułu wyraźnie wskazują na wcześniejsze badania, w których geje nie wykazywali seksualnego zainteresowania dziećmi tej samej płci. Autorzy piszą również wprost, że zgodnie z wynikami, które uzyskali, pedofilia oraz pociąg wobec dojrzałych osób dowolnej płci mają odmienne podłoże: „In light of these findings, it is likely [...] that sex preference in pedophilia is etiologically different from the sex preference of males who prefer physically mature partners of either sex” (s. 198).

[UWAGA: W tym miejscu po otrzymanych komentarzach również chcielibyśmy uściślić kilka kwestii. Po pierwsze, zaznaczamy, że źródło cytowane przez autorów wpisu przedstawia tezy zmierzające w odwrotnym kierunku, niż ci autorzy twierdzą. Po drugie, sformułowanie „it is likely” brzmi mało stanowczo, ale taka jest specyfika stylu naukowego, w którym często zachowuje się nawet przesadną ostrożność. Po trzecie, o braku związku między orientacją seksualną i pedofilią świadczy nie tylko to jedno badanie, lecz również wiele innych źródeł przywołanych w niniejszym tekście].


3.
Wykonywano też inne badania, np. sprawdzano klinicznie reakcje organizmów pedofilów (przepływ krwi przez członek) na obrazy dzieci. Tu wyszło, że wśród pedofilów, h***********ści stanowią 9 proc.(3). 
(3) Freund K, Watson RJ, The proportions of heterosexual and h******ual pedophiles among sex offenders against children: an exploratory study
Wnioskowanie czy insynuowanie na tej podstawie, że osoby homoseksualne mają większą skłonność do pedofilii (a taka jest główna teza krytykowanego przez nas wpisu), byłoby błędne. Autorzy cytowanego artykułu na stronie 41 wprost nazywają takie stwierdzenia „mitem obalonym we wcześniejszych badaniach.

4.
Ale np. w USA badano przypadki molestowania dzieci przez przybranych rodziców i ustalono, że aż 50 proc. miało charakter h********alny. W samym stanie Ilinois wyszło 34 proc.(4). Na dodatek okazało się, że pedofile h********alni objęci badaniem, mieli molestować średnio dwa razy więcej dzieci, niż reszta(5), a dane zbierano z oświadczeń samych pedofilów. 
(4) Cameron P., Are Over A Third of Foster Parent Molestations H******ual? Psychological Reports 2005;96:275-298. http://www.familyresearchinst.org/2009/02/are-over-a-third-of-foster-parent-molestations-homosexual/ 
(5) W pierwszej grupie średnio 10,7 molestowanych dzieci i 53 aktów pedofilskich, w drugiej odpowiednio 5,2 i 35
Do przytaczanych badań Paula Camerona nie będziemy się teraz odnosić, gdyż cała jego działalność zasługuje na osobną analizę. W tym miejscu zaznaczymy jedynie, że dr Cameron jest silnie zaangażowanym aktywistą, który działa przeciw prawom środowisk LGBTQ+, a jego rzetelność i etykę naukową wielokrotnie podawano w wątpliwość. Tutaj można znaleźć zwięzłe podsumowanie tej problematyki.

5.
Gdy informacje zebrano z oświadczeń anonimowych, wyszły jeszcze większe różnice. Wśród księży 80,9 proc. ofiar molestowania było płci męskiej(6).
(6) The Nature and Scope of Sexual Abuse of Minors by Catholic Priests and Deacons in the United States 1950-2002
Autorzy odnoszą się tu do amerykańskiego raportu John Jay College of Criminal Justice. Wskazany odsetek istotnie się tam pojawia, ale należało zajrzeć również do kolejnego dokumentu przygotowanego przez tę samą instytucję. Pokazuje on bowiem na parę sposobów, że wśród amerykańskich księży krzywdzących dzieci nie zaobserwowano jakiejkolwiek nadreprezentacji osób homoseksualnych.

Skąd więc tak duży procent poszkodowanych chłopców? Aby go wyjaśnić, musimy zerwać z potocznym przekonaniem, że najważniejszym – lub wręcz jedynym – powodem pedofilii w sensie prawnym (tj. czynów pedofilnych) jest pedofilia w sensie psychiatrycznym (tj. pociąg do dzieci). Wówczas dostrzeżemy, że dla dużej części przestępców istotniejsze okazują się inne czynniki, np. dostępność ministrantów jako potencjalnych ofiar. W tym miejscu jeden z nas napisał o tym nieco więcej.

6.
No właśnie, operujemy tu liczbami na poziomie 9, 30, 40, a nawet 50 procent... A ilu księży jest wśród pedofilów? Według raportu rządowego Children's Bureau, jeden duchowny przypada na 3000 sprawców przestępstw seksualnych przeciw dzieciom w USA. Jest to 0,034 proc. Również w USA, ale z innego okresu wyszło 0,05 proc. To samo we Włoszech. W Niemczech od 1995 do 2012 roku było 210.000 przestępstw seksualnych, z czego 100 dotyczyło księży, czyli wychodzi znów 0,05 proc.
Księżą stanowią znikomy ułamek populacji, trudno więc oczekiwać, by odpowiednie odsetki były wyższe. Kluczowy nie jest udział sprawców w sutannach wśród wszystkich przestępców, lecz wśród wszystkich księży. A o tym piszemy w następnym punkcie.

Być może autorzy notki chcą zasugerować, że skala problemu w całym społeczeństwie jest marginalna, a przez to nie ma powodu, aby poświęcać mu wiele uwagi. Byłaby to jednak pułapka. Problemem nie jest wyłącznie cierpienie bezpośrednich ofiar (chociaż nie można go bagatelizować). Jest nim też systemowe tuszowanie przestępstw przez katolickich hierarchów w wielu krajach świata, a także w samym Watykanie. Zwłaszcza w Polsce, w której Kościół odgrywa istotną rolę w życiu społecznym i politycznym, powinno to budzić głęboki niepokój i skłaniać do wielu trudnych pytań o sposób funkcjonowania kościelnych instytucji.

7.
Ekke Overbeek, autor książki "Lękajcie się. Ofiary pedofilii w polskim kościele mówią" ustalił, że w latach 2000-2013, 35 księży zostało skazanych w Polsce za molestowanie małoletnich. W Polsce jest ok. 30 tys. księży katolickich. Nie ma obiektywnego sposobu, by wyliczyć dokładną ilość pedofilów, ale nawet przyjmując, że drugie tyle spraw było niewykrytych, a nawet TRZY razy tyle, CZTERY razy tyle - to otrzymujemy 0,5 proc. Wyliczenia mogą się też różnić pod względem kraju. Amerykański Episkopat poinformował, że tam podejrzenie o molestowanie nieletnich sformułowano wobec 5 proc. księży czynnych w latach 1950-2015.
W innym fragmencie książki Overbeek pisze: „Jeżeli trzymamy się najbardziej restrykcyjnego kryterium – czyli dwudziestu siedmiu skazanych księży – widać, że prawie 0,1 procent duchowieństwa w ciągu dziesięciu lat skazano za pedofilię. Odsetek dla wszystkich dorosłych mężczyzn wynosi tymczasem 0,05 procent [...]. Wygląda więc na to, że pedofilia występuje wśród księży częściej niż w całej populacji”. Ale autorzy notki pominęli to porównanie.

Dla pełnego obrazu dobrze byłoby jeszcze porównać odsetek winnych księży nie tylko z całą męską populacją, lecz także z odsetkiem sprawców czynów pedofilnych w innych zawodach, w których przestępcy mogą mieć łatwy dostęp do dzieci (np. w szkole). Przede wszystkim jednak przyjęte na stronie Kamieni Kupa założenie, że na każdy wyrok skazujący przypada maksymalnie trzech niewykrytych sprawców, jest niezwykle optymistyczne.

Wspomniany już niemiecki raport podaje odsetek 4,4% przestępców wśród krajowych duchownych – z zastrzeżeniem, że to ostrożne oszacowanie. Amerykański raport Johna Jaya, wskazuje na 4,3% oskarżonych kapłanów, nie przesądzając o ich winie (odsetek 5%, który został przytoczony – co doceniamy – przez administratorów Kamieni Kupa, dotyczy tylko podzbioru księży diecezjalnych). Nie widzimy powodów, dla których w polskim przypadku procent sprawców miałby być wielokrotnie niższy. Zresztą jezuita Adam Żak, oficjalny koordynator Konferencji Episkopatu Polski ds. ochrony dzieci i młodzieży, mówi wprost o przenoszeniu przestępców z parafii do parafii: „Nie mam żadnych przesłanek, by uznać, że w polskim Kościele postępowano inaczej niż w amerykańskim albo irlandzkim”.

8.
Kim są pedofile z zawodu? Sprawdźmy na przykładzie polskich szacunkowych statystyk liczebności pedofilii i zestawienia zawodów, jakie wykonują. Prawie 2/3 pedofilów nie miało żadnego wyuczonego zawodu. Księża, lekarze i nauczyciele wbrew oczekiwaniom stanowią pojedyncze przypadki w stosunku do całego zestawienia. Więcej pod tym względem jest już nawet ślusarzy, rolników i mechaników.(7). 
(7) Dane na temat skazanych za pedofilię opublikowane na stronach Senatu w zaadresowanym do marszałka Bogdana Borusewicza liście podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Stanisława Chmielewskiego.
Informacje te pochodzą z dwustronicowego listu napisanego przez przedstawiciela korpusu politycznego ministra sprawiedliwości. Nie są to surowe dane statystyczne, tylko krótkie podsumowanie z impresji na temat takich danych. Nie ma w tym liście konkretnych informacji o liczbie księży skazanych za pedofilię; mowa jest tylko o „pojedynczych osobach”. Jedyne dokładne dane dotyczą liczby murarzy (70 osób odsiadujących wyroki w 2013 roku), ślusarzy (30 więźniów), rolników (30 więźniów) i tak dalej.

Ale to drobne kwestie; problem leży gdzie indziej. Otóż omówione już przez nas dane sugerują, że liczba skazanych duchownych jest niewielką częścią ogółu sprawców w tej grupie społecznej. Jeśli w latach 2000–2013 zapadły wyroki na około trzydziestu księży, a w roku 2013 w więzieniach znajdowało się najwyżej kilku, to niestety wykrywalność przestępstw seksualnych w tej zbiorowości była najprawdopodobniej bardzo niska.

9.

Kumulacją błędów i manipulacji ze strony autorów wpisu są dwa wykresy kołowe, które go ilustrują. Diagramy nie zawierają żadnych objaśnień – co do ich znaczenia można tylko czynić domysły.

Jeden wykres, oznaczony symbolem krzyża, wskazuje zapewne na zbiór księży katolickich. Jego mikroskopijny wycinek wyróżniony na rysunku może zaś oznaczać pedofilów. (Ewentualnie całość mogłaby stanowić zbiór wszystkich pedofilów z zaznaczonym odsetkiem duchownych).

Drugi zbiór opatrzono tęczową flagą. Być może chodzi o wszystkich przedstawicieli środowisk LGBTQ+ i udział pedofilów w tej grupie. Być może jednak ma to być raczej zbiór pedofilów ogółem i różne odsetki przedstawicieli LGBTQ+ w tym gronie. Jak możemy zakładać, odnoszą się one do szacunkowych danych wskazanych w tekście: „od 9 do aż 30-40 i 50 proc.”.

Problem w tym, że dane te dotyczą odsetka pedofilów – tylko mężczyzn! – którzy byli sprawcami przemocy seksualnej wobec chłopców. Wykorzystane informacje nie mówią nic o odsetku gejów będących oprócz tego pedofilami (a najprawdopodobniej jest to odsetek tak samo niski, jak w przypadku mężczyzn heteroseksualnych). Tym bardziej nie dotyczą udziału pedofilów wśród wszystkich osób LGBTQ+, w tym np. lesbijek.

Chociaż autorzy notki deklarują: „Wyniki są niepoprawne politycznie”, to w przytoczonych artykułach naukowych żadnych takich rezultatów nie ma. Niepoprawna natomiast – i rzeczywiście ułożona według politycznego klucza – jest interpretacja wyników badań przez autorów wpisu.

Tym bardziej trudno zrozumieć wygwiazdkowanie w tekście słów „homoseksualista” czy „homoseksualny”. W cytowanych pracach wyrazy te są stosowane, używa się ich też w zwyczajnym dyskursie publicznym. Być może autorzy chcieliby, aby miały charakter obraźliwy, ale tak nie jest.

*

Podsumowując: błędem środowisk, które usiłują powiązać pedofilię z homoseksualizmem, jest ignorowanie rezultatów badań naukowych. Badania te wykazują, że bycie gejem (mężczyzną zainteresowanym – erotycznie i romantycznie – innymi dojrzałymi mężczyznami) absolutnie nie jest powiązane z byciem pedofilem (mężczyzną seksualnie zainteresowanym chłopcami). Notka strony „Kamieni Kupa” to tylko jeden z wielu przykładów.

Nie sądzimy, aby był to błąd przypadkowy. Wszystko wskazuje, że wynika on częściowo z ulegania stereotypom, a częściowo ze świadomej strategii tworzenia kozła ofiarnego. Takie podejście budzi zarówno nasz sprzeciw intelektualny, jak i moralny.

Pozwolimy też sobie na pewną złośliwość. W jednym z badań przytaczanych w artykule, który cytują autorzy notki (zob. pkt 2), okazało się, że geje rzadziej doświadczają pobudzenia seksualnego na widok zdjęć nagich chłopców niż heteroseksualni mężczyźni na widok nagich dziewczynek. Nadinterpretacja tych danych w duchu fanpage’a „Kamieni Kupa” mogłaby doprowadzić nas do wniosku, że to heteroseksualna orientacja związana jest ze skłonnościami pedofilnymi.

*

Najchętniej napisalibyśmy tylko tyle, że jest 2018 rok, a próby połączenia jakiekolwiek orientacji seksualnej z pedofilią są absurdalne od paru dekad. Ale takich prób jest zbyt dużo, by je przemilczeć. I będzie pewnie coraz więcej, ponieważ katastrofy pedofilii w Kościele katolickim nie można już zamieść pod dywan. A to oznacza, że część prawicowych komentatorów będzie starała się odwrócić uwagę opinii publicznej od faktycznych przyczyn problemu.

Mamy nadzieję, że im się nie uda.

*

[Dla przypomnienia: powyższy wpis jest tekstem współautorskim, napisanym wspólnie przez Michała Zabdyra-Jamroza i Staszka Krawczyka].

20 komentarzy:

  1. „Jeżeli trzymamy się najbardziej restrykcyjnego kryterium – czyli dwudziestu siedmiu skazanych księży – widać, że prawie 0,1 procent duchowieństwa w ciągu dziesięciu lat skazano za pedofilię. Odsetek dla wszystkich dorosłych mężczyzn wynosi tymczasem 0,05 procent [...]. Wygląda więc na to, że pedofilia występuje wśród księży częściej niż w całej populacji”.

    No dobrze - ale wśród księży występuje też większy odsetek homoseksualistów, niż wśród wszystkich dorosłych mężczyzn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to nie ma nic do rzeczy, bo pedofilia nie zależy od orientacji. Wśród księży jest też więcej osób o natchnionym głosie, nic to jednak nie zmienia w naszej sprawie. ;-)

      Usuń
    2. Cytat: "Na stronie 524 tekst mówi wprawdzie o znaczącym odsetku „homoseksualnych pedofilów”, ale dosłownie w następnym zdaniu uściśla: „This finding does not imply that homosexuals are more likely to molest children, just that a larger percentage of pedophiles are homosexual or bisexual in orientation to children”.
      ----------------------------------------------------------
      Na stronie 524 tekst mówi wprawdzie o znaczącym odsetku „homoseksualnych pedofilów”, ale dosłownie w następnym zdaniu uściśla: „This finding does not imply that homosexuals are more likely to molest children, just that a larger percentage of pedophiles are homosexual or bisexual in orientation to children”.
      ----------------------------------------------------
      Na tej samej stronie pracy
      “A Profile of Pedophilia: Definition, Characteristics of Offenders, Recidivism, Treatment Outcomes, and Forensic Issues-RYAN C. W. HALL, MD, AND RICHARD C. W. HALL, MD, PA
      znajduje się zadziwiający fragment, cytat: „This finding does not imply that ho¬mosexuals are more likely to molest children, just that a larger percentage of pedophiles are homosexual or bisexual in orientation to children.19 [Tłumaczenie: „Stwierdzenie to nie oznacza, że ho¬moseksualiści są bardziej skłonni do molestowania dzieci, ale że większy odsetek pedofili jest homoseksualny lub biseksualny” ].

      Zdanie to jest kuriozalne, zważywszy że kilka wierszy wyżej autorzy twierdzili coś wręcz przeciwnego! O co tu chodzi?

      Oto trzy zdania, zawarte w podanym źródle, wszystkie zamieszczone na stronie 459 w/w pracy
      (1) „Odsetek homoseksualnych pedofili waha się od 9% do 40%,
      (2) Heteroseksualni pedofile molestowali 5,2 dzieci i popełnili średnio 34 aktów seksualnych vs pedofilów Pedofile homoseksualni średnio wykorzystywali 10,7 dzieci i popełniali średnio 52 akty pedofilne. Przestępcy biseksualni molestowali średnio 27,3 dzieci i dopuścili się ponad 120 czynów pedofilnych.

      Z tych dwóch zdań tęczowe tuzy intelektu wyciągają wniosek, zawarty w zdaniu
      (3) Nie oznacza to jednak, że homoseksualiści są bardziej skłonni do molestowania dzieci, ale że większy odsetek pedofili jest homoseksualny lub biseksualny

      Dlaczego autorzy umieścili zdanie (3), mimo że zaprzecza ono zdaniom (1) i (2)a więc wynikom ich badań?

      Wyjaśnienie:
      ---Po pierwsze: Istotnie, skoro 40% pedofili stanowią geje, to jednak nadal 60% pedofili stanowią heteropedofile. I to wyjaśnia treść i sens zdania (3): większy odsetek (czyli 60%) stanowią heteroseksualni pedofile. Tyle tylko, że należy dodawać każdorazowo do tego zdania, zdanie mówiące, że gejów jest zaledwie 2%.

      Usuń
    3. Te zdania nie są kuriozalne, po prostu polskie społeczeństwo, które nie ma podstaw edukacji seksualnej, nie ma bladego pojęcia o czym mówi. Piszą najprościej, błędnym jest, na podstawie tego, że dorosły mężczyzna wykorzystał chłopca, wyciąganie wniosku, że mężczyzna ten jest osobą homoseksualną. Innymi słowy należy zadać pytanie, czy heteroseksualny mężczyzna, może wykorzystać chłopca i odpowiedź na te pytanie jest oczywista "tak". Obecny od wielu lat mit na temat tego, że osoby homoseksualne są większym zagrożeniem w kwestii pedofilii znów niewyjaśniony. A skąd się bierze przekonanie o szczególnym zagrożeniu pedofilią wśród osób homoseksualnych? Ze statystyk. Obiegowa opinia głosi, że znacznie więcej jest pedofilów od pedofilek (ponoć ponad 90% pedofilów to mężczyźni), ponadto liczba ofiar pedofilskich, w których dzieci mają tę samą płeć co sprawca wynosi ok. 20-40%. Miażdżąca większość osób uważa, że jeśli mężczyzna wykorzystuje chłopca tzn., że jest homoseksualistą, a skoro homoseksualnych mężczyzn jest ok. 2%, a ofiar dzieci o tej samej płci co sprawca jest ok. 20-40%, to logicznym jest, że znacznie więcej procentowo jest pedofilów wśród mężczyzn homoseksualnych. Oczywiście jest to błędne myślenie i wiem to od #TrzyczęściowegoGarnituru. Do momentu kontaktu z dziewczynami prowadzącymi tę stronę, myślałem jak znaczna większość ludzi, dopiero dziewczyny z tej strony podały mi linki do materiałów w języku angielskim i ślęcząc nad słownikiem dowiedziałem się, że:
      1) orientacja seksualna (homoseksualizm, heteroseksualizm, biseksualizm) dotyczy dorosłych osób i jest pociągiem do osób dorosłych, dojrzałych,
      2) analizując upodobania pedofilów, osób homoseksualnych i heteroseksualnych, okazało się, że pedofilów pociąga coś zupełnie innego. O ile heteroseksualne kobiety i homoseksualnych mężczyzn pociąga muskulatura mężczyzn, szczupła sylwetka, zarost, homoseksualne kobiety i heteroseksualnych mężczyzn duży biust, ładna figura (czyli w obu tych przypadkach cechy dorosłych, rozwiniętych przedstawicieli obu płci), o tyle pedofilów pociąga ta nieokreśloność płciowa, to że nie można czasem ocenić płci dziecka (oczywiście to temat dużo bardziej złożony, ale nie odnaleziono korelacji pomiędzy pedofilami a przedstawicielami poszczególnych orientacji seksualnych),
      3) wśród osób popełniających czyny pedofilskie zdarzali się mężczyźni, którzy mieli żony i dzieci, potrafili molestować chłopców, a nigdy nie mieli doświadczeń seksualnych z dorosłymi mężczyznami i nie czuli takiej potrzeby, podczas gdy mieli pociąg seksualny do dorosłych kobiet, tym samym chłopców mogli wykorzystywać mężczyźni heteroseksualni,
      4) często dla pedofilów płeć dziecka nie miała znaczenia,
      5) często pedofile nie mieli pociągu seksualnego wobec osób dorosłych niezależnie od płci (można więc powiedzieć, że w tym aspekcie byli "aseksualni)...
      6) klasyczna pedofilia, sensu stricte, to pociąg seksualny tylko do dzieci, co oznacza, że pedofil nie jest przedstawicielem żadnej orientacji seksualnej. Istnieje też pedofilia (tu użyję uproszczenia, bo nie pamiętam określenia medycznego) "wtórna", kiedy konkretny przedstawiciel osoby o określonej orientacji seksualnej skupia swój pociąg seksualny na dziecku i na nim go wyładowuje, bo z jakichś powodów nie może na osobie dorosłej (tutaj grupa zawodowa jaką są księża stanowi duży odsetek, nie chodzi o atak na duchowych, tylko wyjaśnienie zjawiska) i w przypadkach takiej właśnie "pedofilii wtórnej " najczęściej płeć dziecka nie miała znaczenia, pedofil dobierał ofiary, do których miał dostęp.

      Dopiero mając tę wiedzę można mieć świadomość, że te przekonanie o szczególnie większym narażeniu na pedofilię wśród osób homoseksualnych (i na ich nadreprezentacji wśród pedofilów) jest po prostu błędne i nie można z liczby ofiar wyciągnąć wniosku ilu było mężczyzn homo- a ilu heteroseksualnych wśród pedofilów, badania zaś konkretnych przypadków, wskazują że nie ma w przypadkach pedofilii nadreprezentacji osób homoseksualnych...

      Usuń
  2. ---Po drugie: Czy to nie dziwne, że we wszystkich pracach naukowych na temat związków pedofilii i homoseksualizmu, których wyniki są niekorzystne dla wizerunku lgbt, zamieszczane jest identyczne zdanie, które kwestionuje de facto wyniki badań autorów? Tak, masz rację czytelniku. To cenzura. Homolobby jeszcze nie mogą zabronić publikowania wyników prac, niewygodnych dla lgbt, ale mogą żądać zamieszczenia samokrytyki. Jak w PRL, w Socjalizmie.

    Zauważmy, że identyczne zdania zostały użyte w innych pracach:
    • Kurt Freund pisze:
    „Poprzednie badania wykazały, że stosunek przestępców seksualnych wobec dzieci płci żeńskiej i przestępców wobec dzieci płci męskiej wynosi około 2:1
    Ale natychmiast dodaje…
    „To oczywiście nie oznacza, że androfilni mężczyźni mają większą skłonność do wykorzystywania dzieci.”

    • Podobne zastrzeżenie znajduje się także tutaj
    Około 9% do 40% pedofilów jest homoseksualnych w swojej orientacji wobec dzieci - ale to nie to samo, co stwierdzenie, że są homoseksualistami. Homoseksualni dorośli nie są bardziej skłonni do wykorzystywania dzieci niż osoby heteroseksualne.
    https://www.health.harvard.edu/newsletter_article/pessimism-about-pedophilia

    • Niemal identyczne zdanie znajduje się w pracy „Fraternal Birth Order and Sexual Orientation in Pedophiles”
    https://www.researchgate.net/publication/12339526_Fraternal_Birth_Order_and_Sexual_Orientation_in_Pedophiles

    „Koniecznych jest kilka uwag końcowych, aby wykluczyć jakiekolwiek nieporozumienia lub niewłaściwego wykorzystania tego badania. Po pierwsze, zwykli homoseksualni mężczyźni nie są bardziej skłonni do molestowania chłopców niż zwykli heteroseksualni mężczyźni do molestowania dziewcząt.”

    Autorzy tych prac są członkami APA (Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne). APA lub inne wydawnictwo finansuje badania, zatem stawia warunki. APA nie może zmienić wyniku badań, bo byłoby to zbyt jawne oszustwo. Ale może nakazać złagodzenie wymowy tych (rzeczywiście porażających) liczb. Zatem autorzy, chcąc nie chcąc, muszą zamieszczać takie idiotyzmy, zaprzeczające wynikom swoich badań. Ponadto, APA jest de facto tubą lgbt. Nie może być inaczej, skoro to APA, w 1973 r., w drodze głosowania, uznała homoseksualizm za „orientację seksualną” a w APA już w tamtych czasach 20% stanowili geje, bi i lesbijki
    Potwierdzeniem niechlubnej roli APA w cenzurowaniu prac jest następujący fakt. APA sponsorowało pracę, która zapewnia: „Uznani badacze w dziedzinie wykorzystywania dzieci, (…) prawie jednogłośnie twierdzą, że osoby homoseksualne są mniej skłonne do traktowania dzieci jako obiektów seksualnych”. Oczywiście, nie da się tego pogodzić logicznie z wynikami badań naukowych, które stwierdzają, że gejów jest zaledwie 2% ale nawet 40% pedofili to geje i biseksualiści. A do tego geje i bi znacznie częściej dokonują aktów pedofilii.

    Ludzie inteligentni zrozumieją właściwy sens uwagi (3)w kontekście zdań (1) i (2), ale ludzie cyniczni lub inteligentni inaczej będą powoływać się na ten cenzorski zwrot, jako „jedyną prawdziwą” konkluzję cytowanej pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Ludzie, którzy mają pojęcie o tym temacie będą wiedzieli, że z tego, iż dorosły mężczyzna wykorzystał chłopca nie można wyciągnąć wniosku, że ów mężczyzna jest gejem, lub osobą biseksualną. Innymi słowy, dopuścić się molestowania seksualnego może również mężczyzna heteroseksualny, a odsetek mężczyzn homoseksualnych i biseksualnych dopuszczających się czynów pedofilnych nie jest wyższy na tle mężczyzn heteroseksualnych w społeczeństwie i nie przekracza 2-3%

      Usuń
  3. Taka asekuracja w pracach naukowych w tematach około-homoseksualnych jest coraz częstsza Oto Marc Regnerus w swojej pracy https://pl.wikipedia.org/wiki/New_Family_Structures_Study pisze, że wyniki jego pracy, cytat:
    „w żaden sposób nie mogą się przekładać na argumenty za lub przeciw odbieraniu komukolwiek praw.”
    I pisze to mimo, że praca ta jest druzgocąca w wymowie dla małżeństw homoseksualnych, wychowujących dzieci. Jest to naturalna konsekwencja nagonki na naukowców, którzy przedstawiają po prostu wyniki rzetelnych badań, zamiast panegiryków i pseudonaukowych prac, zgodnych z aktualną poprawnością polityczną. To nic nowego, znamy to z okresu PRL. Cenzura, w tym także prac naukowych, istniała we wszystkich systemach totalitarnych. W czasach PRL jeśli publicysta napisał coś krytycznego na temat Socjalizmu i PRL, to cenzor niekiedy zezwalał na publikację, jednakże pod warunkiem, że autor uzupełni to o peany na cześć Socjalizmu, Polski ludowej oraz bratniego ZSRR.

    I tak właśnie należy rozumieć ten fragment: „wprawdzie nawet 40% pedofili to geje, ale nie oznacza to wcale, że 40% pedofili to geje”.
    Zastanawiające, że te ostrzeżenia zamieszczane są wyłącznie w pracach, których wyniki są niekorzystne dla lgbt. Taka polityka nazywa się poprawnością polityczną.
    I jeszcze jedno: nie ma ani jednej pracy naukowej, która stwierdzałaby, że ,homoseksualnych pedofili jest zaledwie 2%, czyli tyle samo, ilu jest gejów w populacji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie należy tak tego rozumieć. Jestem absolwentem KUL-u, podczas jednego z wykładów profesor powiedział nam jedną przypowieść:

      Wiecie dlaczego w średniowieczu i odrodzeniu społeczeństwo wierzyło duchowym w sprawie tego, że słońce krąży wokół ziemi, a nie ziemia wokół słońca? Bo nie mieli żadnych podstaw naukowych. Szedł taki ksiądz i mówił: "Patrzcie jaki ten Kopernik głupi, spójrzcie w niebo i zobaczcie co się wokół czego porusza. To słońce idzie ze wschodu na zachód, czy ziemia krąży wokół słońca? No i prosty lud patrzył w niebo i widział, że słońce krąży wokół ziemi. Nie miał wiedzy, warsztatu, odpowiedniej wyobraźni, żeby to zweryfikować. I tak samo jest z Janem Kosem. On w swej totalnej niewiedzy i naiwności zakłada, że każdy mężczyzna, który wykorzystuje chłopca jest homo- lub biseksualny. Innymi słowy uważa, że z tego iż mężczyzna wykorzystuje chłopca można zakładać, że taki mężczyzna ma również pociąg do dorosłych mężczyzn, a to niestety jest założenie bardzo mylne. Nie ma żadnych takich powiązań. Czynności pedofilskich na chłopcach mogą dokonywać mężczyźni heteroseksualni (tacy, którzy mają żony, mają pociąg seksualny do kobiet, wykorzystują chłopców, a jednocześnie kompletnie nie pociągają ich dojrzali mężczyźni). Badania wykazują, że nie ma nadreprezentacji mężczyzn homo- i biseksualnych pośród mężczyzn dopuszczających się czynności pedofilskich i wykluczając mężczyzn aseksualnych liczba ta nie przekracza 2-3%, tak jak w społeczeństwie...

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  4. Cytat: "Ale to nie ma nic do rzeczy, bo pedofilia nie zależy od orientacji. "
    ------------------------------------------------------------
    Badanie zostało umówione????Nawet 40% pedofili to geje. Geje stanowią 2% populacji
    “The percentage of homosexual pedophiles ranges from 9% to 40%, which is approximately 4 to 20 times higher than the rate of adult men attracted to other adult men (using a prevalence rate of adult homosexuality of 2%-4%).5,7,10,19,29,30”
    „Odsetek homoseksualnych pedofili wynosi od 9% do 40%, a więc ilość homoseksualnych pedofili jest 4 do 20 razy większa niż odsetek homoseksdualistów w populacji”
    Informacje można znaleźć na stronie 459 pracy “A Profile of Pedophilia: Definition, Characteristics of Offenders, Recidivism, Treatment Outcomes, and Forensic Issues-RYAN C. W. HALL, MD, AND RICHARD C. W. HALL, MD, PA

    Także tam (str.459) znajduje się informacja o niemniej ważnym kryterium, jakim jest ilość ofiar przypadająca na jednego pedofila w zależności od orientacji. Heteroseksualni pedofile molestowali 5,2 dzieci i popełnili średnio 34 aktów pedofilnych Pedofile homoseksualni średnio wykorzystywali 10,7 dzieci i popełniali średnio 52 akty pedofilne. Przestępcy biseksualni molestowali średnio 27,3 dzieci i dopuścili się ponad 120 czynów pedofilnych.
    Całość można znaleźć pod poniższymi adresami
    https://www.abusewatch.net/pedophiles.pdf
    http://www.drryanhall.com/Articles/pedophiles.pdf
    [Uwaga 1: nie należy zwracać uwagi na ostrzeżenia, mówiące że strona może być niebezpieczna. To efekt tego, ze glbt zgłaszają tą stronę jako niebezpieczną. Uwaga 2: jeśli macie problemy w Chrome i Google, to użyjcie Edge i Firefox]

    Podany wynik 9%-40% jest metaanalizą wielu prac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Tylko Ty wciąż robisz ten sam błąd. Z tego, że mężczyzna dopuszczał się wykorzystywania chłopców i dziewczynek, a więc molestował "biseksualnie", wyciągasz wniosek, że jest on biseksualny i ma pociąg do dorosłych mężczyzn i dorosłych kobiet, z tego że mężczyzna wykorzystał dziewczynkę, wyciągasz wniosek, że jest on heteroseksualny (czyli pociągają go dorosłe kobiety), zaś z tego, że wykorzystał chłopca, wyciągasz wniosek, że jest homoseksualny (czyli pociągają go dorośli mężczyźni). Tymczasem pedofile to osoby, których nie pociągają dorosłe osoby. Oczywiście mężczyźni homo-, hetero-, biseksualni też się dopuszczają czynów pedofilskich, ale w tej grupie mężczyzn (czyli takich, którzy odczuwają pociąg seksualny do dorosłych osób) liczba mężczyzn homo- i biseksualnych nie przekracza 2-3%. Trzeba też przy tym zaznaczyć, że najczęściej czynów pedofilskich dopuszczają się pedofile, czyli mężczyźni którzy nie odczuwają pociągu seksualnego do dorosłych osobników (niezależnie od płci), tylko odczuwają ten pociąg do niedojrzałych osobników. Należy też zwrócić uwagę na to, że np. heteroseksualny mężczyzna (czyli taki, który odczuwa pociąg seksualny do dorosłych kobiet, a dorośli mężczyźni w ogóle go nie pociągają) może molestować chłopca, zaś homoseksualny mężczyzna (czyli taki, którego pociągają dorośli mężczyźni, a dorosłe kobiety w ogóle nie pociągają) dziewczynkę, dlatego błędem jest wyciąganie z liczby ofiar pedofilów jakichkolwiek wniosków na temat orientacji ich oprawców.

      Usuń
  5. Cytat: „Część środowisk związanych z prawicą usiłuje powiązać orientację homoseksualną i pedofilię.”
    ------------------------------------------------------------------------------- -
    *Nie ma tu najmniejszego znaczenia prawo- czy lewoskrętność krytyków. To jest wyłącznie kwestia faktów, wyników rzetelnych badań, logicznego myślenia i elementarnej uczciwości


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I elementarnej wiedzy, której Ty nie masz. Ty wierzysz, że z ofiary można wywnioskować jaką orientację seksualną ma sprawca. Dla Ciebie to się łączy - jeśli mężczyzna wykorzystuje chłopca, tzn., że na pewno pociągają go dorośli mężczyźni (jest homo-, lub biseksualny), jeśli mężczyzna wykorzystuje dziewczynkę, to dla Ciebie oznacza to, że na pewno pociągają go dorosłe kobiety. Te założeniami są absolutnie bzdurne. Istnieją bowiem sytuacje, gdy mężczyzna heteroseksualny (odczuwający pociąg do dorosłych kobiet, nie odczuwający pociągu do dorosłych mężczyzn), wykorzystał chłopców i istnieją sytuacje, że mężczyzna homoseksualny (odczuwający pociąg do dorosłych mężczyzn, ale nie odczuwający pociągu do dorosłych kobiet) wykorzystywał dziewczynki. Z ofiar pedofilii absolutnie nie można wyciągnąć wniosków na temat orientacji seksualnej. I niestety to jest wiedza funkcjonująca w świecie nauki już przynajmniej od 20. lat. A prawo- czy lewoskrętność, jak to określasz, ma ogromne znaczenie, bo niestety ludzie o poglądach lewicowych są inteligentniejsi i mają takie podstawy. Wiedzą, że pedofilia, a homo-, hetero- i biseksualność kompletnie nie są od siebie zależne, są to zupełnie oddzielne pojęcia, i z wykorzystywania seksualnego osób niedojrzałych nie dowiemy się niczego o orientacji seksualnej osoby dopuszczającej się czynów pedofilskich.

      Usuń
  6. Cytat: "Podsumowując: błędem środowisk, które usiłują powiązać pedofilię z homoseksualizmem, jest ignorowanie rezultatów badań naukowych. Badania te wykazują, że bycie gejem (mężczyzną zainteresowanym – erotycznie i romantycznie – innymi dojrzałymi mężczyznami) absolutnie nie jest powiązane z byciem pedofilem (mężczyzną seksualnie zainteresowanym chłopcami). "
    -------------------------------------------------
    Może Pan podać tytuły prac i linki do tych "ignorowanych rezultatów badań naukowych"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wskazane w tym artykule badania tego dowodzą. Naukowcy Ci dowodzili właśnie, że orientacja seksualna (pociąg seksualny do dorosłych osobników) a pedofilia to zupełnie odrębne zjawiska, kompletnie od siebie niezależne i w żaden sposób nie korelujące ze sobą :)

      Usuń
  7. Cytat: "Co więcej, autorzy notki wzmacniają negatywne stereotypy dotyczące mniejszości seksualnej, która i bez tego musi się mierzyć z licznymi uprzedzeniami. Ta strategia kozła ofiarnego zasługuje na bezwzględne potępienie."

    -------------------------------------------
    A co to ma wspólnego z faktami i cytowaniem wyników badań naukowych!?
    Na bezwzględne potępienie zasługuje jedynie cenzura i kłamstwa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawica z faktami i nauką nie ma nic wspólnego. Oni z płci ofiary wyciągają wnioski na temat orientacji seksualnej sprawcy,Ca wyników badań kompletnie nie rozumieją :)

      Usuń
  8. Cytat: "Kumulacją błędów i manipulacji ze strony autorów wpisu są dwa wykresy kołowe, które go ilustrują. Diagramy nie zawierają żadnych objaśnień "
    ------------------------------------------------
    Ten diagram odczyta i zrozumie każdy gimnazjalista. Pan, jako gej, ma problemy z najprostszymi relacjami matematycznymi, wykresami, statystyką, itd.
    99,99 procent lgbt to umysły nieścisłe, czyli osoby NoEMPACT (EMPACT czyli Egeenering, Mathematics & logics, Physics, Astronomy, Chemistry,)
    https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_gay,_lesbian_or_bisexual_people
    Jeśli posiadają wykształcenie, to jest to wyłącznie wykształcenie tzw. humanistyczne lub z obszaru nauk społecznych (socjologia, …), nauk opisowych (historia, biologia, geografia, …) lub innych śmieciowych studiów. Są absolwentami tzw. śmieciowych, łatwych studiów: polonistycznych, psychologii, studiów pedagogicznych, dziennikarskich, politologicznych, lingwistycznych, ... Opanowane przez nich zawody to pisarze, poeci, reżyserzy, aktorzy, celebryci, działacze praw wszelakich, muzycy, dziennikarze, piosenkarze, muzycy rockowi, krytycy teatralni, pedagodzy, nauczyciele szkół niższego szczebla …Oczywiście, to także ludzie bez studiów, robotnicy, rolnicy, urzędnicy, …
    To nie jest teza gołosłowna. Wyszukajcie w przeglądarce hasło list of gay, lesbian or bisexual people
    https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_gay,_lesbian_or_bisexual_people
    Jeśli znajdziecie wśród wszystkich znanych lgbt kilkanaście nazwisk umysłów ścisłych, to będzie to ogromny sukces. Wszak wyjątki potwierdzają regułę. To nie jest i nie może być przypadek. To jest prawidłowość, która oznacza, że z umysłami osób homoseksualnych jest coś nie tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tutaj to Ty popisałeś się swoim wykształceniem, inteligencją i zerową wiedzą na ten temat. Wykresy kołowe są manipulacją ponieważ sugerują, że wszyscy mężczyźni, którzy wykorzystali seksualnie chłopca są homoseksualni (czyli czują pociąg do dorosłych mężczyzn). Wykresy te są bzdurne, bo nie pokazują ilu z tych mężczyzn, którzy wykorzystali chłopców było heteroseksualnych (czyli takich, którzy odczuwają pociąg do dorosłych kobiet, nie odczuwają pociągu do dorosłych mężczyzn), ilu było aseksualnych (czyli takich, którzy nie odczuwali w ogóle pociągu do dorosłych osobników), a gdyby zastosować te zmienne, okazałoby się, że liczba bhomoseksualnych i biseksualnych mężczyzn dopuszczających się molestowania seksualnego nie przekracza 2-3%. Autorzy tych wykresów próbują manipulować badaniami i dzisiejszą wiedzą, i cały czas próbują wpierać, że z płci ofiary pedofilii można wyciągać jakiekolwiek wnioski na temat orientacji seksualnej (pociągu do dorosłych osobników) sprawcy. Przynajmniej od 20. lat wiadomo, że powiązań nie ma żadnych... Fajnie, że tyle pisałeś, bo w tych swoich wypocinach nie zwróciłeś uwagi na oczywiste sugestie i w ten sposób ukazałeś poziom intelektualny prawicy 😉

      Usuń