„Korpo” to kolejna potrzebna książka Katarzyny Dudy. Tym razem autorka skupia się na warunkach pracy w zagranicznych korporacjach działających w Polsce.
Katarzyna Duda nie pisze o białych, lecz o niebieskich kołnierzykach. Nie o zarządach lub dobrze wynagradzanych specjalist(k)ach, ale o ludziach wykonujących mniej prestiżową, gorzej płatną i nierzadko bardziej szkodliwą dla zdrowia pracę.
Książka dedykowana jest Dariuszowi Dziamskiemu, który zmarł podczas pracy w Amazonie 6 września 2021 roku. Rozmowy z Beatą Dziamską – wdową po nim – składają się na klamrę spinającą całość.
Autorka przeprowadziła rozmowy z przedstawiciel(k)ami bardzo różnych zawodów i branż. Dzięki temu dowiemy się czegoś o magazynierach, osobach obsługujących infolinie, moderatorkach usuwających drastyczne treści z internetu, kurierach, kierownikach niższego szczebla w firmie pożyczkowej, pracownicach call center. Niektóre przedsiębiorstwa zostały nazwane wprost, w wielu wypadkach jednak nazw brakuje – zapewne z obawy przed pozwami.
Zwięzły katalog korporacyjnych grzechów odnajdziemy w zakończeniu. To kilkanaście praktyk, które powinny zniknąć – od wymuszania samozatrudnienia, przez bezustanną kontrolę, aż po brak zainteresowania zdrowiem osób, których organizmy nie wytrzymały wieloletniego wysiłku. Poprzedzające rozdziały opisują liczne przykłady tych przewin.
Zdjęcie ze strony Katarzyny Dudy
Sięgnijmy po konkret. W jednym z fragmentów dwaj związkowcy opisują autorce sytuację w pewnym „niemieckim koncernie w Poznaniu” (czyżby mógł to być Volkswagen?). Relacjonują, że jeden z polskich nadzorców zachowywał się tam „prawie jak esesman”. Potrafił np. stanąć przy kimś ze stoperem w ręku i wulgarnie zagrozić zwolnieniem, jeśli ten ktoś nie wykona swoich zadań wystarczająco szybko.
Również inni kierownicy, pragnąc uzyskać premię za frekwencję, zastraszali pracowników, aby ci zgadzali się na nadgodziny. Jeden z rozmówców wspomina: „Miałem takie pół roku, w którym pracowałem każdego dnia w tygodniu plus w weekendy”. Osoby odmawiające przyjęcia nadgodzin kierowano też czasem na cięższe stanowiska pracy. Zdarzył się także przypadek oszustwa: majster przekonywał robotników z montowni, że lakiernia i spawalnia zgodziły się już na pracę w niedzielę (więc i oni powinni), a w rzeczywistości poszedł do lakierni dopiero potem.
Do tego korporacja oszczędzała na jakości ubrań roboczych, czyszczeniu maszyn. Argumentem w tej sprawie nie było dla niej bezpieczeństwo pracowników, tylko możliwość zaszkodzenia publicznemu wizerunkowi firmy. W 2015 roku pod groźbą zwolnienia zmuszono też robotników do podpisania aneksów, które pozwalały dowolnie przerzucać ich między poznańskim Antoninkiem a Wrześnią, czyli wydłużać części osób czas dojazdu, niezależnie od sytuacji rodzinnej. W dodatku powszechnie zatrudniano ludzi poprzez agencje pracy tymczasowej, wskutek czego otrzymanie umowy na czas nieokreślony zajmowało około ośmiu lat. Dwóch takich pracowników i zarazem członków związku zawodowego firma zwolniła w 2017 roku – sąd nakazał potem (na razie nieprawomocnie) wypłacenie im odszkodowania. Wreszcie płacono zdecydowanie mniej niż w Niemczech, a domagano się dłuższego czasu pracy.
*
Słabszą stroną książki jest moim zdaniem opracowanie redakcyjne. Ponadto całość to bardziej opis niż analiza. Nadal jednak „Korpo” jest ważną, cenną pozycją, pokazującą zjawiska, o których w obiegu medialnym wciąż trudno usłyszeć. Przypomina również, że jeśli na hasło „korporacja” przychodzą nam na myśl tylko białe kołnierzyki, to dostrzegamy jedynie część znacznie szerszego obrazu.
Katarzyna Duda, „Korpo. Jak się pracuje w zagranicznych korporacjach w Polsce”. Wydawnictwo Kołnierzyki, Warszawa 2022.
*
O innych publikacjach Katarzyny Dudy (poświęconych warunkom zatrudnienia osób sprzątających i życiorysom robotników przemysłowych po 1989 roku) pisałem już tutaj i tutaj. Moją publicystykę można wspierać złotówkami w serwisie Patronite.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz