poniedziałek, 2 lutego 2015

Jak szukać źródeł do tekstów naukowych

Jest wiele rzeczy, o których powinno się nam mówić na samym początku studiów, ale nie mówi się. Jedna z nich to praktyczne sposoby wyszukiwania źródeł przy pisaniu tekstów akademickich – od prac zaliczeniowych i dyplomowych po rozdziały w książkach i artykuły naukowe.
____________

Na studiach humanistycznych i społecznych można niekiedy spotkać przedmioty w rodzaju „technik pracy naukowej”, jednak jest to tylko kropla w morzu. Mało jest czasu na ćwiczenie takich sprawności jak umiejętność szukania źródeł. A przecież stanowi ona absolutnie zasadniczą kompetencję akademicką, pomocną też poza murami uniwersytetu (spora część podawanych niżej linków przyda się również tym, którzy już nie studiują albo nigdy nie studiowali). Co więcej, chyba wszystkie osoby zajmujące się akademicką dydaktyką musiały wykazać się tą sprawnością, by pokonać kolejne progi kariery; nie jest więc tak, że brakuje kompetentnych nauczycieli. A jednak z jakiegoś powodu wspomnianej umiejętności w szkolnictwie wyższym poświęca się niewiele uwagi.

W wyniku tego artykuły i monografie odrywają się od działalności, dzięki której powstały i zostały opublikowane. Studentki oraz studenci poznają naukę jako odcieleśnioną przestrzeń abstrakcyjnej wiedzy, nie zdając sobie sprawy z tego, co właściwie robią uczeni, aby ich prace mogły ujrzeć światło dzienne.

Taka niewiedza miewa dotkliwe konsekwencje – nawet doktorant lub doktorantka może się skusić na ofertę nadesłania tekstu do jednego z drapieżnych czasopism (predatory journals), które pobierają od autorów opłatę za publikację w trybie otwartego dostępu, mimo że redakcja często nawet nie czyta artykułów przed zamieszczeniem. Periodyk Science poświęcił tej sprawie specjalny numer w 2013 roku1. Spodziewalibyście się, że „American Journal of Medical and Dental Sciences” to drapieżne pismo założone w Pakistanie? Albo że „European Journal of Chemistry” wydaje się w Turcji?

Dlaczego drapieżne czasopisma nie reklamują się tym zdjęciem? (Źródło: Wikimedia Commons, autorka fotografii: Jessica Spengler)

Wszystko to są fascynujące sprawy, związane z patologiami całego systemu komunikacji naukowej na świecie, takimi jak absurdalnie wysokie ceny dyktowane przez pośredników w rodzaju zasłużenie niesławnej firmy Elsevier. Podstawowy cel tego wpisu jest jednak czysto praktyczny – chcę w nim przedstawić możliwie liczne sposoby wyszukiwania źródeł do prac naukowych. Poniżej znajdziecie listę przedstawiającą najpierw miejsca pierwszego kontaktu, a następnie pozostałe (nie mniej ważne!) możliwości wzbogacania bibliografii. Jeśli nie mieliście dotąd styczności z takimi metodami pracy, nie przeraźcie się liczbą linków i nazw własnych; zajrzyjcie najpierw w jedno wskazane miejsce, drugie, trzecie, a z czasem oswoicie się z takim sposobem działania.

Niektórym czytelnikom część poniższych sugestii może wydać się oczywista; chciałbym jednak, aby spis mógł posłużyć również osobom dopiero zaczynającym przygodę z nauką (może nawet niebędących jeszcze na studiach). Co istotne, większość wyliczonych tu metod pozyskiwania informacji jest dostępna dla każdego, kto korzysta z internetu.

Trzeba mieć świadomość, że istnieje cała dziedzina wiedzy – informatologia – badająca zagadnienia wyszukiwania i organizowania informacji. Nie wątpię, że z perspektywy znawców tej dziedziny niniejszemu wpisowi sporo brakuje. Tym bardziej więc zachęcam do podawania w komentarzach Waszych własnych pomysłów na odszukiwanie źródeł; jeżeli się pojawią, spis będzie na bieżąco uzupełniany. A oprócz tego polecam prezentacje Sabiny Cisek dotyczące strategii wykorzystania informacji (np. plik "Jak pozyskać rzetelną bezpłatną informację z Internetu?").

0. Słowniki i encyklopedie naukowe

Dobrym pomysłem na początek poszukiwań jest przejrzenie specjalistycznych słowników i encyklopedii. Zazwyczaj nie są one wypożyczane na zewnątrz bibliotek, ale można się z nimi zapoznawać w czytelniach, a czasem również w sieci (to m.in. przypadek Stanfordzkiej Encyklopedii Filozofii). Skoro ktoś już kiedyś wykonał pracę u podstaw – uporządkował kluczowe pojęcia, opisał główne nurty badawcze, wyselekcjonował najważniejsze źródła – to po co wyważać otwarte drzwi?

Sposoby znajdowania leksykografii naukowej zależą od dziedziny. W socjologii mamy encyklopedie socjologiczne, w literaturoznawstwie – słowniki literatury polskiej poszczególnych epok. W niektórych dyscyplinach takie opracowania mogą być częstsze, w innych rzadsze. Warto sprawdzić w wyszukiwarce lub katalogu (piszę o nich poniżej) połączenie wyrazów "encyklopedia" i "słownik" z nazwą danej dziedziny wiedzy, ale można też zapytać kogoś, kto wie więcej od nas – na przykład osobę pracującą na stanowisku informacyjnym w uczelnianej bibliotece.

(Uwaga: jeśli nie mamy jeszcze absolutnie żadnej wiedzy o danej dyscyplinie naukowej, bo np. nigdy nie zaczęliśmy jej studiować, to bardziej pomocna od encyklopedii będzie książka spod znaku "Wstęp do..." albo "Wprowadzenie do...". Lektura choćby jednego takiego opracowania wydatnie pomoże nam w dalszych poszukiwaniach).

1. Wyszukiwarki i Wikipedia

Większość materiałów internetowych (drukowanych zresztą też) nie nadaje się do akademickiego cytowania. Nie chodzi jednak o to, aby powoływać się na pierwsze znalezione źródło, tylko o to, by szybko znaleźć początkowe pomysły i punkty oparcia, kiedy jeszcze nie wiemy wiele. Tutaj sprawdzają się wyszukiwarki, przy czym warto korzystać ze specjalistycznych narzędzi naukowych, takich jak Google Scholar (jak zauważa January Weiner w notce poświęconej głównie naukom przyrodniczym, Google Scholar pozwala łatwo "wyszukiwać w przyszłość": znając tytuł jakiejś publikacji, możemy szybko znaleźć również późniejsze artykuły, w których ją cytowano). Pamiętajmy też o możliwościach, które dają operatory wyszukiwania. Z kolei Wikipedia podaje nieraz gotowe zbiory odsyłaczy bibliograficznych, a nawet nazwy konferencji bądź tytuły czasopism; świetnym przykładem jest hasło dotyczące badań nad grami.

Miejmy przy tym świadomość słabych stron takich źródeł informacji. Dane z wyszukiwarek są rozproszone i trudno samodzielnie je zsyntetyzować (dlatego polecałem wprowadzenia i encyklopedie). Wikipedia natomiast jest encyklopedią ogólną, przeznaczoną dla niefachowych czytelników – nawet jeśli autorzy danego hasła wykonali swoją pracę kompetentnie, nie mogli uniknąć pewnych uogólnień i uproszczeń.

Ulubiona biblioteka piszącego te słowa, skądinąd obdarzona własnym profilem typu "Spotted".
(Źródło: Wikipedia, autor zdjęcia: Krzul)

2. Katalogi i półki biblioteczne

Po wykonaniu powyższych kroków powinniśmy mieć już wstępną listę nazwisk i słów kluczowych, którymi będziemy mogli się kierować w dalszych poszukiwaniach (lista ta będzie się rozszerzała w kolejnych krokach). Teraz pora skorzystać z internetowego katalogu bibliotecznego naszej uczelni (np. UW lub UAM) lub innej instytucji (np. Biblioteki Narodowej). Można w nim wpisać stosowną frazę (choćby „literatura popularna”) i posortować tytuły według malejącej daty wydania. W ten sposób łatwo trafimy na informacje o najnowszych książkach z danej dziedziny, a kiedy już je znajdziemy, można pójść dalej za dostępnym w nich spisem treści, bibliografią, indeksem rzeczowym lub osobowym. To ważne: nie wszystkie wyszukane pozycje trzeba czytać, niektóre będą dla nas przydatne również wtedy, kiedy przejrzymy tylko ich pierwsze i ostatnie strony.

Dobrym pomysłem już w samej bibliotece jest przejrzenie całej półki, na której znaleźliśmy jakąś użyteczną książkę, a przy okazji półek sąsiednich. Na znakomitym blogu Warsztat Badacza, poświęconym naukowej praktyce i komunikacji naukowej, znajduje się przyjemny w lekturze wpis na ten temat.

Oprócz wspomnianych już katalogów istnieje również wiele innych. Tutaj wymienię tylko Bibliografię Zawartości Czasopism, Bazę Czasopism Humanistycznych i Społecznych tworzoną przez Muzeum Historii Polski w Warszawie, a także Bibliotekę Nauki prowadzoną przez Centrum Otwartej Nauki ICM UW (w dwu ostatnich miejscach można też czasem znaleźć pełne teksty). Witryny te są bardzo cenne, ponieważ zawierają wiadomości o artykułach z czasopism, niedostępne np. w typowych katalogach bibliotecznych. Więcej baz można znaleźć tutaj.

3. Internetowe zbiory tekstów

Wiele instytucji naukowych (również zagranicznych) prowadzi repozytoria, które zbierają teksty napisane przez ich pracowników czy absolwentów. Można tam odszukać nie tylko prace publikowane, lecz także np. niewydane dotąd drukiem rozprawy doktorskie. Ponadto treść licznych czasopism naukowych jest bezpłatnie dostępna w internetowej Czytelni Czasopism PAN.

Nieocenionym pełnotekstowym źródłem artykułów naukowych są platformy takie jak SAGE Journals, JSTOREBSCOhost. W ich wypadku korzystanie z zasobów jest płatne, jednak polskie uczelnie wyższe oraz instytuty badawcze często wykupują możliwość dostępu do danej bazy dla swoich pracowników, doktorantów i studentów. W wielu dziedzinach wiedzy trudno sobie wyobrazić dobry doktorat lub bardzo dobrą pracę magisterską bez sięgania do tych baz.

Jeśli nie wiemy, jak dostać się do takich platform, najlepiej rozejrzeć się po stronie danej biblioteki. W przypadku mojej uczelni – Uniwersytetu Warszawskiego – zasady dostępu wskazuje stosowna podstrona BUW w zakładce „E-zbiory”. Oprócz linków do bibliotek cyfrowych czy też listy platform z książkami elektronicznymi można tam znaleźć m.in. bazę „Academic Search Complete”, której bogactwa możemy przeglądać i pobierać, nie ruszając się z domu – wystarczy podać numer karty bibliotecznej i przypisane do niej hasło. Mamy także np. ProQuest Newspapers (zbiór artykułów prasowych, również z rodzimych periodyków) oraz CEEOL (bazę czasopism wydawanych w Europie Środkowej i Wschodniej, w tym w Polsce). W innych niż UW instytucjach nauki i szkolnictwa wyższego jest podobnie, choć szczegółowy zakres zasobów może być za każdym razem inny.

Osobną kwestią jest Wirtualna Biblioteka Nauki, której zasoby są co prawda imponujące, ale której serwis do przyjaznych nie należy. Bliższych informacji trzeba szukać na stronach poszczególnych uczelni lub instytutów naukowych (np. dla Uniwersytetu Warszawskiego odpowiednie miejsce znajduje się tutaj). Warto jednak podjąć ten trud, gdyż część baz może być niedostępna z komputerów domowych. W takim wypadku do skorzystania z danej platformy potrzebna będzie wizyta w stosownym miejscu.

Zdjęcie profilowe fanpage'a „Beka z oferty dydaktycznej Uniwersytetu Warszawskiego”. Kliknijcie w fotografię, warto!

4. Pozostałe źródła

Jest jeszcze wiele możliwości, których dotąd nie wymieniłem. Wartościową pomocą mogą być listy bibliograficzne towarzyszące opisom zajęć w USOS-ie – są one nieraz sporządzane w pośpiechu, ale często ich autor(k)ami są osoby, które znają się na danej dziedzinie. Nie jest ujmą korzystanie z dokonanej już przez kogoś selekcji literatury, choć trzeba to robić w sposób krytyczny. Zbliżoną funkcję do USOS-a mogą pełnić publikowane przez wykładowców sylabusy.

Jeszcze innym rozwiązaniem są społecznościowe serwisy naukowe: Mendeley, Academia.edu czy też ResearchGate. Poprzez strony profilowe poszczególnych naukowców (wyszukiwanie metodą „według autora” generalnie przynosi dobre skutki) można nierzadko dotrzeć do tekstów, których brakuje w dostępnych nam bazach danych. Możemy także pisać bezpośrednio do naukowców, znajdując ich adresy na stronach uczelnianych, blogach naukowych czy też właśnie w serwisach społecznościowych. Wiele osób chętnie prześle nam kopię potrzebnego artykułu.

Trzeba też wspomnieć o usługach takich jak SciHub, LibGen czy BookSC, które oferują bezpłatny dostęp do niezliczonych artykułów i książek naukowych w wersji cyfrowej. Usługi te budzą istotne kontrowersje prawne, ale w Polsce według mojej najlepszej wiedzy korzystanie z nich nie jest nielegalne. Można zresztą – na przykład tutaj – spotkać się z głosami, że przynajmniej w wypadku artykułów obecny model wydawniczy (zdominowany przez kilka międzynarodowych firm i przynoszący im krociowe zyski kosztem bezpłatnej pracy naukowców) jest zwyczajnie niesprawiedliwy, a używanie SciHubu może przyczynić się do jego osłabienia.

I na koniec, ponownie: nie zapominajmy o bibliotekarkach i bibliotekarzach zatrudnionych w działach informacji naukowej. Wielu z nich chętnie udzieli porad nie tylko w kwestii korzystania ze zbiorów (także elektronicznych) dostępnych w danej bibliotece, lecz także w innych sprawach związanych z poszukiwaniem rzetelnej wiedzy.

____________

W praktyce każde z nas z czasem wypracowuje sobie własny styl poszukiwania informacji. Powyższych sugestii nie należy traktować zbyt poważnie – to jedynie wskazówki, które mogą w tym pomóc.

Jeśli uznacie, że wpis zawiera pożyteczne wiadomości, będę wdzięczny za polecenie go znajomym student(k)om bądź też innym osobom, którym takie zestawienie może się przydać.

____________

[1] Oczywiście tak naprawdę ten numer „Science” zasługuje na uwagę głównie dlatego, że zamieszczono w nim infografikę autorstwa Randalla Munroe’a – twórcy komiksu xkcd, który jest tak kultowy, iż na powiązanych z nim forach umieszczono 3,6 mln postów, a w dodatku 340 tysięcy osób polubiło jego fanpage, chociaż nic na nim nie ma.

Część informacji trafiła do wpisu dzięki sugestiom Nikoli Adamus, Magdaleny Litwin, Michała Małysy i Joanny Płaszewskiej. Dziękuję za pomoc!

Jeżeli wpis Was zaciekawił, zapraszam: zajrzyjcie również na fanpage bloga. Ponadto więcej notek dotyczących warsztatu humanistycznego można znaleźć w zakładce „Humanistyka”.

7 komentarzy:

  1. Artykuł poglądowy i przejrzysty, ale trochę marudzę: Uważam, że zamiast pisać o Wikipedii, powinieneś był zachęcić do skorzystania już na starcie z bibliotecznej encyklopedii albo słownika. Tak, wiem, że opisujesz stan faktyczny, a nie idealny. Niemniej, Twoja notka ma pewnie jakąś ambicję normatywną, więc powinieneś był skorzystać z okazji, by przypomnieć naszemu (i następnemu) pokoleniu, że tradycyjne źródła informacji często biją Wikipedię na głowę również w "pierwszym przybliżeniu". Trzeba tylko przejść się do biblioteki.

    (Wbrew pozorom nie uprawiam tu hipokryzji. Sam z Wikipedii korzystam coraz rzadziej.)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku jest wyszukiwarka Google Scholar! To i tak prawie obieg fachowy.

    No i w praktyce widzę małe szanse na to, aby ludzie od razu wyszli z domu. Trzeba pamiętać, że w Warszawie podróż do BUW często trwa kilkadziesiąt minut w jedną stronę, w innych miastach bywa podobnie. Pewnie inaczej to wygląda na uczelniach kampusowych, bo wtedy wszędzie jest blisko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako studentka dziękuję za ten tekst. Nie uczy się studentów wyszukiwania źródeł (w ogóle kompetencji informacyjnych jako tako) ani standardów pisania prac. Oczywiście mimo tego nie brakuje chętnych, żeby sobie na studentów ponarzekać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi miło, że tekst mógł się do czegoś przydać!

    Troszkę więcej notek warsztatowych jest w zakładce "Humanistyka": http://stanislawkrawczyk.blogspot.com/search/label/Humanistyka. Dodam też za chwilę jej adres do wpisu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy wpis, jednak faktycznie zgodzę się ze słowami Borysa, że tradycyjne źródła są znacznie lepsze. Tekst na pewno przyda się studentom - dobra robota.

    OdpowiedzUsuń
  6. Minął raptem rok i już zdecydowałem się dodać fragment o encyklopediach i słownikach fachowych (nagłówek nr 0)!

    OdpowiedzUsuń
  7. Po ostatniej aktualizacji ważne jest aby podawać źródła tekstów naukowych, w innym wypadku reklama google adwords czy pozycjonowanie nie sprawdzą się, co wiąże się z brakiem skutków reklamy. Strony medyczne czy naukowe musiały w ostatnim czasie mocno zmienić zasady funkcjonowania.

    OdpowiedzUsuń